Tak można przeczytać np. w Apokalipsie ale zawsze warto dodać co to oznacza. To nie oznacza, że Boga w takim razie nie warto kochać (choć On daje takie przykazanie), bo zaraz spotkają nas jakieś kary. "Kogo kocham tego karcę i ćwiczę" - tak mówi Jezus w Apokalipsie. Miłość ma zawsze wymiar pedagogiczny - kochać nie tylko się uczymy całe życie ale miłość to też wychowywanie. Najlepiej to wiecie Wy, Rodzice, może szczególnie Matki. Bo to właśnie prawdziwa miłość rodzicielska wychowuje - nie daje wszystkiego dziecku, bo nie wszystko jest dla niego dobre, nie pozwala mu na wszystko, bo sobie krzywdy nie zrobiło. Miłość więc to nie jest coś łatwego - tak dla tego, kto wychowuje (np. rodzic), jak i dla tego, kogo wychowujemy (dziecko). Bo dziecko chciałoby np. akurat to, co rodzic wie, że mu zaszkodzi. Więc dziecko płacze, boleje nad tym i czuje się skrzywdzone przez rodzica. Stąd Jezus w tym tekście nie mówi, że jak kogoś On kocha to Go karci, zsyła nieszczęścia - tylko że trud i ćwiczenie jest wpisane w naukę miłości. Bóg jest samą miłością, to my musimy się jej ciągle uczyć, więc będzie dla nas trudem - tak miłość wobec Boga jak i innych ludzi.
Ale to zdanie nie uwazam, że dotyczy utraty dziecka. Owszem, Bóg może nas w ten sposób "doświadczać", jak rodzice "doświadczają" swoje dzieci, kiedy np. Bóg milczy, kiedy czujemy oschłość na modlitwie czy w życiu duchowym, czy tym podobne rzeczy. Ale utrata dziecka nie jest "doświadczaniem" nas przez Boga. To po prostu wydarzenie, które ma swoją przyczynę. To od nas i od naszej wiary zależy, jak to odczytamy i jak to przeżyjemy, pomijając oczywiście fakt, że zawsze będzie to doświadczenie trudne i bolesne. ------ ...naucz mnie dawać a nie liczyć, walczyć a na rany nie zważać... Internetowy Dom Rekolekcyjny: http://www.e-dr.jezuici.pl
|