Styś, a co to ma oznaczać: :"Jeśli ojciec Grzegorz wybrał Jezusa, to jego słowa są na pierwszym miejscu"? A kto powiedział, że duchowny ma zawsze rację przed laikiem i należy go uważać za świętego? Chyba się kiepsko wyraziłaś... Coś tu się nie zgadza...
Po drugie, wspomniany przeze mnie ojciec Marcin nigdy żadnej kobiecie nie napisał nic, co by mogło ją urazić w najmniejszym stopniu i z czego musiałby się potem tłumaczyć na całe strony... I nigdy z jego ust nie padły słowa: "Dajmy już spokój". Albo milczał, albo rozmawiał dalej. Tylko w innym tonie, pełnym zrozumienia i prawdziwego miłosierdzia. O czymś to świadczy.
Po trzecie, jeśli ktoś uzna, że jakiś duchowny jest do niczego, to nie znaczy, że obraził się na Kościół. Prosiłabym zatem, byście nie zarzucali Sebas czegoś nieprawdziwego. Naprawdę mało o niej wiecie.
Jeśli niektóre z Was są takie mądre i rzucają na takim forum, jak strata dziecka cytaty, by dobitnie dać do zrozumienia, że Sebas czy ja, popełniłyśmy zabójstwo i ewidentnie chcecie nas tym dobić (nie mam żadnych wątpliwości), to - po pierwsze zastanówcie się, czy takie dobitne wypominanie komuś czyichś grzechów nie jest grzechem samo w sobie (i pokazanie, że się jest lepszym, a jak!), po drugie - czy macie jakiekolwiek prawo do moralizowania (a raczej mądralowania), a po trzecie - skoro jesteście takie święte i prawe kobiety, a my morderczynie, to nic, tylko życzyć, by chore śmiertelnie dzieci (czytaj: zniekształcone płody) zagościły pod sercem takich świętych i żeby te święte patrzyły, jak przez dziewięć miesięcy rośnie dziecko w brzuchu, które nie tylko umrze zaraz po urodzeniu, ale też np. nie urodzi się samo, bo cierpi na wodogłowie i jego głowa w dziewiątym miesiącu ciąży będzie wielkości trzyletniego dziecka. I trzeba będzie robić cesarkę. Co Wy w ogóle wiecie o wadach śmiertelnych? Tyle, co sobie wymyślicie. Nie macie bladego pojęcia jak bardzo nasze dzieci były chore!!!
Ciekawa jestem, czy chciałybyście, dowiedzieć się, tak jak ja, że dziecko nie ma głowy, nie ma czaszki, nie ma mózgu, nie rusza się. Czy wtedy musiałabym czekać do tzw. terminu porodu? A co to znaczy według Was? Bo mogłabym nie mieć żadnych skurczy ani odejścia wód nawet do 40- ego tygodnia. I wtedy też by trzeba było wywołać poród. I jaka różnica w 20 czy w 40 tygodniu? Powiecie mi? Jestem ciekawa. Bo moje dziecko nie żyło we mnie i co do tego nie mam wątpliwości...
Dobrze, że jest takie forum jak Terminacja ciąży i dobrze, że jest ono zamknięte na kłódkę przed tymi, którym się wydaje, że wszystko wiedzą lepiej, którzy próbują moralizować, wydając wyrok na innych, cytować Pismo Święte (by dobić drugiego człowieka) i chcą być bardziej święci od papieża...
Na pewno Pan Bóg jest baaaardzo zadowolony z Waszej cudownej postawy, pełnej miłosierdzia, miłości bliźniego i zrozumienia.... Bądźćie z siebie dumni.
Sebas wyjeżdża do Peru i nie będzie tu zaglądać, a mi się już nie chce, więc ciągnijcie sobie dalej ten wątek i piszcie se, co chcecie. Dla mnie postawa niektórych z Was jest wybitnym zaprzeczeniem świadectwa wiary... Beata - mama Sary (20.12.2001),Tamary (+20tc -12.03.2006) i Grety (04.06.08)
|