Duchowni sa jak lekarze - jedni nakazuja "jedyna sluszna metode leczenia" obrazajac sie jesli pacjent skorzysta z innej, inni przedstawiaja rozne mozliwosci informujac o dobrodziejstwach i ryzyku kazdej z nich i respektujac decyzje pacjenta. W pracy staram sie byc w tej drugiej grupie. Teraz czuje sie bardziej pogodzona z Bogiem i jego wola niz kiedykolwiek - tyle ze poza Kosciolem katolickim. I niech juz lepiej tak zostanie, nie ma wiekszego sensu szukac zrozumienia u ksiezy i innych osob zwiazanych z Kosciolem aby wysluchiwac wciaz nowych pouczen, zalamywania rak nad moja "stracona dusza", obietnic modlitwy o moje nawrocenie (na czyjes poglady?). Beatko, moze sa na swiecie dobrzy, rozumiejacy duchowni ale trudno tracic lata na szukanie ich. Ty znalazlas kogos godnego a ja musialam przemyslec wszystko sama, bez ich udzialu. Bardziej niz ktokolwiek inny pomoglas mi Ty i inne dziewczyny z forum "Terminacja". Przez miesiac bede rzadziej zagladac na forum bo jutro rano lecimy do Peru. Pozdrawiam serdecznie Ciebie i Gretke Sabina
|