Doroto, jesteś odważną kobietą, skoro umiesz przyznać się do slabości swojej wiary. Nie załamuj się jednak. Bóg Cię nie zostawił i niewątpliwie mocą Ducha Świętego działa w Tobie, by wiara Twoja wzrastała. Ważne, by nie zamykać Bogu dostępu do siebie, by nie mówić Mu: daję Ci tylko tyle a resztę zatrzymuję dla siebie. Ale kiedy powiesz - Panie, chcę oddać Ci całe życie, lecz teraz wychodzi mi zaledwie tyle - to to pragnienie będzie Cię przemieniać, On przyjmie Twoje życie i pomoże wzrastać, pomoże uwalniać się od "zniewoleń" i nieuporządkowania.
Co do pytania w kwestii "Anioła Śmierci", to wydaje mi się jednak, że to nie jest do końca tak. Bo wyobraź sobie jakąś ofiarę wypadku drogowego. Czy Bóg wiedział, że będzie miała wypadek, że ta osoba ma własnie odejść wtedy? (chodzi np. o niewinną ofiarę wypadku). Gdyby Bóg miał zapisane kto kiedy ma odejść z tego świata i w jaki sposób - to czy nie można by powiedzieć, że Bóg "sprawia wypadki", by wykonać to, co ma zapisane "w niebie"? Czy nie byłoby to okrutne? Byłoby mi trudno uwierzyć w takiego Boga. Katechizm Kościoła pisze, że śmierć w pewien sposób jest czymś naturalnym i jest pisana wszystkim. Ja naprawdę wierzę bardziej, że Bóg nas przyjmuje do siebie, aniżeli zabiera stąd. Chrystus zwyciężył śmierć (która weszła na świat przez grzech) i w ten sposób pozwala nam żyć ze Sobą, daje nam życie i naprawdę stworzeni jesteśmy do życia. Dlatego też Bóg stawia przed nami dwie drogi i mówi - wybieraj człowieku: błogosławieństwo albo przekleństwo, życie albo śmierć. Śmierć to zawsze życie poza Bogiem, bo Bóg jest Bogiem życia i Bogiem żywych. ------ ...naucz mnie dawać a nie liczyć, walczyć a na rany nie zważać... Internetowy Dom Rekolekcyjny: http://www.e-dr.jezuici.pl
|