Mycho, problem polega na tym, że po łacinie poronienie i aborcję określa się tym samym terminem. Niestety terminacja ciąży w przypadku wad letalnych, tak jak u mojego dziecka brak główki, to też aborcja. Dlatego wszyscy mylą te pojęcia i wrzucają nas do jednego worka.
Rzeczywiście tekst jest tak skonstruowany, że go nie przeczytasz. Ponieważ problem przypisywania mi syndromu poaborcyjnego dotyczy mnie bezpośrednio, wykupiłam sobie za 2,44 dostęp do tego numeru. Wprawdzie redakcja zabezpieczyła możliwość udostępniania artykułów osobom trzecim (tak im się pewnie wydaje), ale mój mądry mąż zna sposoby... Wkleiłam te strony na forum Terminacja ciąży, ale jeśli chcecie go przeczytać, to dajcie znać, wkleję i Wam. To gazeta katolicka o skrajnie beznadziejnym spojrzeniu na syndrom poaborcyjny, urastający niejako do poczucia zagłady pół świata. Tylko jakoś dziwnie nie znajduję u siebie żadnych jego objawów i myślę, że żadna z mam po terminacji. Jednak poruszanie tego tematu w kontekście Dnia Dziecka Utraconego, jest wybitnie niesmaczne i świadczy o zwykłej ignorancji tych patafianów. Beata - mama Sary (20.12.2001),Tamary (+20tc -12.03.2006) i Grety (04.06.08)
|