Jestem na forum o terminacji od listopada,ale dopiero teraz chce napisac o jeszcze jednej mojej Córeczce...Pierwszej...Wikusi....Bardzo żałuję,że nie znalazłam tego forum 5 lat temu kiedy przeżywałam największy koszmar...śmierc dziecka...Ciąża blizniacza,wzorowa...Więc dlaczego w pierwszym dniu 29 tygodnia zaczął się poród którego nie udało się już zatrzymac?Na to pytanie żaden lekarz nie potrafił mi odpowiedziec.Dzieciątka córeczka i synuś zostali przewiezieni na OIOM do szpitala w innym mieście,nawet nie zdążyłam ich zobaczyc.Po wyjściu ze szpitala pojechałam do moich Skarbków.Były śliczne,maleńkie bo ważyły 1130 i 1200 gram,ale były najpiękniejszymi dziecmi jakie widziałam w życiu.Gdy przyszedł lekarz spytałam dlaczego Wikusia jest taka blada,synus nie był.On na to,że ma lekką anemię a ponad to widzi,że skóre ma chyba po mamusi,bo ja też jestem blada i,żebym się martwiła o syna bo on w przeciwieństwie do córeczki nie oddycha sam i jest karmiony kroplówką.Wikunia była silniejsza, jadła mleczko przez sondę i oddychała samodzielnie.Nie mogłam dotknąc córeczki tylko synka i to mnie zastanowiło ale mąż powiedział,żebym się nie przejmowała bo lekarze napewno wiedzą co robią..Gdy mieliśmy wychodzic powiedziałam do męża,że nie moge wyjśc,bo jesli to zrobię to stanie się coś złego...czułam to poprostu...Następnego dnia zadzwonił telefon,odebrał mąż.Gdy spytał"O której?" ja już wiedziałam...Przyczyna zgonu:Zatrzymanie pracy wszystkich narządów czyli SEPSA! To była ta "anemia"?! Byłam wściekła i zrozpaczona.Puzniej dowiedziałam się,że w dniu w którym byliśmy w szpitalu Wikusia miała przetaczaną krew,a to przy sepsie jest ostatnia deska ratunku.Już wtedy jej stan był krytyczny.Gdybym wiedziała nie wyszłabym....Tak się cieszyłam bo ruszała rączkami i nóżkami więc jest zdrowa,a ona poprostu cierpiała bo ją bolało...Następne dwa miesiące{do wyjścia mojego synka} spędzałam na wizytach w szpitalu pzyklejona do inkubatora,potem prosto na cmentarz...Z pogrzebu pamiętam tylko dotyk zimnej,białej trumienki zamiast ciepłej skóry mojej Księżniczki...Mąż jezdził do dzieci gdy ja byłam jeszcze w szpitalu.Wtedy jemu pozwolili dotknąc Wikunie a ona złapała go za palec...Może to zabrzmi śmiesznie ale długie miesiące zasypiałam trzymając mojego męża za ten palec właśnie...
Mama trzech Anielskich Córeczek
Wikunia {*25.11.07 +03.12.07}
Lilianka i Gabrysia{*+20.11.2012}
Oraz dwóch ziemskich Synków(dzidzia loczka i chudzinka);-) i
Jagódki 20.07.2015
|
Wikunia...Moja pierwsza księżniczka