Czytając Twój wpis przypomniał mi się pewien obraz... Jakby to było wczoraj... Dwa miesiące po śmierci Pawelka przyszedł czas na powrót do pracy. Po długim chorobowym - medycyna pracy. Kolejka... A w kolejce do lekarzy ja - przestraszona obecnością ludzi, placzaca. Pamiętam ile mnie kosztowało to żeby stamtąd nie uciec. Pytania lekarki: Dzieci? Brak. Przebyte ciąże? Z rozpędu wpisane "zero" - JEDNA!!!
Ciągle boli, ale inaczej... Da się żyć, uśmiechać, kochać dzieci innych... Tylko na to potrzeba czasu, ogromu wylanych łez, czasem pomocy specjalistów...
Dużo sił życzę bo ciężka droga przed Tobą!!! Pamiętaj jednak ze dasz radę - masz nasze wsparcie - wsparcie Aniolkowych Mam 😊 Światełka dla naszych Chłopców (*)(*)(*) PM napisał(a): > Moja przyjaciółka ma niebawem wesele... Dużo na temat tego wesela rozmawialiśmy razem z mężem. Takie wyjście, impreza totalnie nie pasuje to tego co obecnie przeżywamy. Natomiast nie wyobrażam sobie nie być częścią tak ważnego wydarzenia w życiu mojej przyjaciółki. Powiedziałam jej o tym co postanowiliśmy - że na ślubie będziemy i na wesele również przyjedziemy. I zobaczymy jak będziemy się czuć. Może zostaniemy na obiedzie i po nim pojedziemy do domu. Może zostaniemy dłużej, jeśli będziemy się czuli dobrze. Na pewno nie chce tam siedzieć i płakać. Powiedziałam jej wszystko szczerze. Nie zrozumiała. Była wściekła. Powiedziala, że wykręcam się z wesela i że odcinam się od ludzi.
> Zabolało. Sprawiła mi ogromną przykrość... Przyjaciółka powinna zrozumieć, a przynajmniej uszanować............
>
> Dzisiaj byłam na zakupach. Przede mną w kolejce do jednego stoiska Pani z wózkiem i małym roześmianym dzieckiem. Zakupy robiłam płacząc. Ludzie się za mną oglądali.
>
> Codzienność tak bardzo boli........ Rozdziera serce. Proste rzeczy stają się wyzwaniem.
***Pełno nas, a jakoby nikogo nie było: Jedną maluczką duszą tak wiele ubyło.*** Mamusia Pawełka *+10.01.2015
|