dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> STRATA DZIECKA
Nie jesteś zalogowany!       

Tyle łez wylanych, tyle marzeń straconych...Łucja (12.09.2016)Hits: 1766
Mako  
13-10-2016 12:43
[     ]
     
W sumie to nie wiem dlaczego to wszystko spisuję. Chciałabym zapomnieć o tym całym koszmarze, ale wiem, że jest to niemożliwe. On zawsze we mnie będzie i zawsze pozostanie ten strach, że znowu będę musiała pochować dziecko.

Od początku były problemy. Staraliśmy się bezowocnie o potomka przez ponad rok. Okazało się, że nie mam owulacji. Nie do końca wiadomo dlaczego, bo wyniki hormonów w normie a pęcherzyki nie dojrzewają. W styczniu 2016 roku dostałam lek, który wydawał się wybawcą dla osób w naszej sytuacji. W lutym 2016 w pierwszym cyklu stymulowanym clo udało się. 5 marca w 28 dniu cyklu zrobiłam test ciążowy a tam dwie kreski. Jakie było moje zdziwienie, że za pierwszym razem się udało. 7 marca wykonałam oznaczenie betaHCG – 121,3 a 9 marca – 245. Przyrasta ładnie. Jest nadzieja.
16 marca wybrałam się do dr, która potwierdziła ciążę, ale młodą – brak echa zarodka, ale pęcherzyk ciążowy jest.
20 marca (6 tyg) zgłosiłam się na IP z powodu plamienia. Jaka była moja radość gdy okazało się, że wszystko jest w porządku. Jest już nawet 2 mm zarodek z akcją serca. Na wszelki wypadek dostałam duphaston i odesłali mnie do domu z zaleceniem zgłoszenia się do mojego lekarza prowadzącego.
23 marca- wizyta u dr. Wszystko jest ok a zarodek ma 4,75 mm i bijące serce.
Niestety 25 marca (tuż przed Wielkanocą) dopadło mnie przeziębienie. Paskudny wirus. Męczyłam się chyba z tydzień a z kaszlem z miesiąc jak nie dłużej.

13 kwietnia zarodek miał już 23,87 mm i wszystko było ok.
27 kwietnia – miało być usg genetyczne. Niestety nie dostałam opisu usg, ale dr mówiła, że wszystko jest w porządku, ale maluch jest za mały (42 mm) żeby coś zobaczyć i trzeba przesunąć badanie na później.

10 maja pojawiło się brązowe plamienie. Na IP powiedzieli, że wszystko ok i tak się czasem dzieje.

11 maja – usg genetyczne. Z niego też nie mam opisu. Z dzieckiem (6 cm) wszystko ok, ale to plamienie zostało spowodowane krwiakiem w macicy i muszę leżeć.

1 czerwca dowiedziałam się, że krwiak się ładnie zmniejsza z 29 mm na 9 mm, ale dalej muszę leżeć.

18 czerwca zaczęłam czuć ruchy tuż nad spojeniem łonowym (19 tydz).

29 czerwca – wizyta u gin. Miałam nadzieję, że będzie to już usg połówkowe, ale dziecko jest ciągle za małe. Niby wszystko ok i w normie, ale usg za 2 tyg.

14 lipca – usg połówkowe. Szok i płacz. Okazało się, że dziecko ma guza – potworniaka krzyżowo-ogonowego i to dużego – 6 cm. Zostałam skierowana na usg w szpitalu.

15 lipca – usg prenatalne w szpitalu. Diagnoza się potwierdziła. Duży, bogato unaczyniony guz. Poza tym wszystko ok z dzieckiem i z przepływami.

18 lipca – echo serca na Agatowej. Pani prof. również potwierdziła guza, ale z sercem jest w porządku.
Na szczęście trafiliśmy na lekarza, który spróbuje dziecko uratować.

Pod koniec lipca i na początku sierpnia przeszłam obliteracje (zamknięcie) naczyń tego guza żeby tak szybko nie rósł, bo w 10 dni skoczył z 6 cm na 9 cm.
Niestety podczas drugiego pobytu w szpitalu okazało się, że pogarszają się przepływy naczyniowe. Nie są jeszcze tragiczne, ale nie wiadomo co będzie i jak szybko się pogorszą. Póki co ja zauważyłam zmianę w ruchach córki. Kiedyś to po zjedzeniu przeze mnie obiadu szalała a teraz zmusić ją do ruchów jest ciężko. Całą ciążę czekałam na te słynne kopniaki i w sumie zaznałam ich w bardzo małej ilości. Mąż nawet nie zdążył poczuć. Miałam coraz większe obawy, że się nie uda.
Mój stan zaczął się pogarszać. Dostałam silnych obrzęków nóg, które nie mijały po odpoczynku czy nocy.

23 sierpnia po usg kontrolnym trafiłam do szpitala z powodu pogarszającego się stanu dziecka. Posypały się przepływy a i ze mną wesoło nie było. Okazało się, że mam cukrzycę ciążową i nadciśnienie tętnicze indukowane ciążą – nadciśnienie, obrzęki, białkomocz. Przez uciążliwe obrzęki przestałam chodzić. Dużo leżałam i każdego dnia modliłam się żeby córka jak najdłużej wytrzymała. Serce córki się powiększyło. Pojawiło się wielowodzie. Ciężko było zawsze wyszukać tętno dziecka. Podłączali mnie 3 razy dziennie pod ktg, które nie było zadowalające. Pogarszało się.
Okazało się, że dziecko ma anemię. Prawdopodobnie przez tego guza. Hemoglobina 3. Przeszłam ciężki i ryzykowny zabieg wewnątrzmacicznej transfuzji krwi. Udał się i na szczęście nie doszło do powikłań.
Niestety radość długo nie trwała, bo ktg ciągle było kiepskie więc trzeba było zrobić jeszcze raz transfuzję podczas której okazało się, że jednak to nie wina anemii, bo hemoglobina ładna – 15.
Po tej drugiej transfuzji dostałam skurczy. Nie były one bolesne (50-60%), ale czułam je i wydawały mi się dość regularne. Na szczęście same przeszły bez interwencji lekarzy.

Z dnia na dzień coraz gorsze przepływy i coraz gorszy stan małej.
8 września po usg usłyszałam od profesora - „pojedziemy po bandzie i zrobimy cięcie za 10 dni”. Nie dawał gwarancji, że dziecko u mnie nie umrze.
9 września – kolejne usg i coraz gorsze przepływy. Ciągle czekamy.

12 września – 31 tydzień ciąży. W nocy z 11 września na 12 września nie mogłam spać. Nie dość, że latałam co chwilę do toalety to od 5 rano nie mogłam oddychać. Myślałam, że to Młoda pcha się na przeponę a to przez wielowodzie tak się działo. Nie myślałam, że to będzie moja ostatnia noc z córką.
Na usg zapadła decyzja o cięciu cesarskim „na już”. Chcieli dać Łucji jak największe szanse na przeżycie.
W ciągu godziny zostałam przygotowana do operacji i zabrana na blok. Tam tłum ludzi, bo trzeba było wstawić inkubator i całą jego obsługę. Miałam znieczulenie podpajęczynówkowe i operację zniosłam dobrze. Byłam przytomna, więc dzięki temu usłyszałam płacz mojej córeczki. Urodziła się o 11:03 i dostała 7 punktów, ale coś poszło nie tak i ten cholerny guz zaczął krwawić a był już wtedy ogromny – 13cm. Ona ważyła ok. 1200 g – hipotrofia. Ciągle miałam nadzieję, że się wszystko uda. Modliłam się cały czas.
Koło 13 przyszła do mnie dr i pokazała mi zdjęcia Łucji. Przesłała mi je na telefon. To jedyne zdjęcia, które mam po niej. Nigdy jej nie widziałam, bo trzeba było ją szybko przewieźć do innego szpitala na operację, której nie przeżyła. Zmarła o 20:35 po 40 minutowej reanimacji. 

Ostatnio zmieniony 28-10-2016 16:45 przez Mako

  Temat Autor Data
*  Tyle łez wylanych, tyle marzeń straconych...Łucja (12.09.2016) Mako 13-10-2016 12:43
  Re: Tyle łez wylanych, tyle marzeń straconych...Łucja (12.10.2016) asia87 13-10-2016 13:38
  Re: Tyle łez wylanych, tyle marzeń straconych...Łucja (12.10.2016) PoliLeo 14-10-2016 10:21
  Re: Tyle łez wylanych, tyle marzeń straconych...Łucja (12.10.2016) taktórapamięta 14-10-2016 17:28
  Re: Tyle łez wylanych, tyle marzeń straconych...Łucja (12.10.2016) taktórapamięta 14-10-2016 17:28
  Re: Tyle łez wylanych, tyle marzeń straconych...Łucja (12.10.2016) Wiola19907 14-10-2016 18:37
  Re: Tyle łez wylanych, tyle marzeń straconych...Łucja (12.10.2016) Ontario 15-10-2016 17:35
  Re: Tyle łez wylanych, tyle marzeń straconych...Łucja (12.10.2016) misia81 15-10-2016 17:44
  Re: Tyle łez wylanych, tyle marzeń straconych...Łucja (12.10.2016) mery.k 15-10-2016 22:24
  Re: Tyle łez wylanych, tyle marzeń straconych...Łucja (12.10.2016) Mako 17-10-2016 07:52
  Re: Tyle łez wylanych, tyle marzeń straconych...Łucja (12.10.2016) Wera 17-10-2016 10:50
  Re: Tyle łez wylanych, tyle marzeń straconych...Łucja (12.10.2016) taktórapamięta 17-10-2016 20:13
  Re: Tyle łez wylanych, tyle marzeń straconych...Łucja (12.10.2016) Mako 18-10-2016 08:31
  Re: Tyle łez wylanych, tyle marzeń straconych...Łucja (12.10.2016) jolek 02-11-2016 13:12
  Re: Tyle łez wylanych, tyle marzeń straconych...Łucja (12.09.2016) KatarzynaJ 06-11-2016 19:13
  Re: Tyle łez wylanych, tyle marzeń straconych...Łucja (12.09.2016) Mako 19-11-2016 15:23
  Re: Tyle łez wylanych, tyle marzeń straconych...Łucja (12.09.2016) Wera 19-11-2016 20:31
  nigdy się nie poddawaj chociaż będzie juz zawsze pod górkę neibos 16-12-2016 15:57
  Re: Tyle łez wylanych, tyle marzeń straconych...Łucja (12.09.2016) Mako 28-12-2016 10:48
  Re: Tyle łez wylanych, tyle marzeń straconych...Łucja (12.09.2016) taktórapamięta 28-12-2016 17:08
  Re: Tyle łez wylanych, tyle marzeń straconych...Łucja (12.09.2016) aga3d 31-12-2016 19:48
  Re: Tyle łez wylanych, tyle marzeń straconych...Łucja (12.09.2016) Mako 18-02-2017 15:35
  Re: Tyle łez wylanych, tyle marzeń straconych...Łucja (12.09.2016) Mako 12-03-2017 12:38
  Re: Tyle łez wylanych, tyle marzeń straconych...Łucja (12.09.2016) Wera 08-04-2017 00:11
::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora