Cierpienie trzeba przeżyć do końca. Samemu. Dobrze, jeśli obok jest ktoś, kto trzyma za rękę w tym przeżywaniu. Jednak ten ktoś nie cierpi tak, jak my. Ale przyjdzie czas,że znów zaczniesz dostrzegać słońce, próbować się uśmiechać, a nawet chwilami nie myśleć. Ja bardzo bałam się tego, że będę cierpieć w nieskończoność, że ten straszny ból duszy nigdy nie minie. Okazało się, że nawet nie zauważyłam, że minął. Nie "pracowałam" nad tym, żeby minęło, to się samo działo - życie codzienne, nie zaglądanie w przyszłość, krok po kroczku, godzina po godzinie i jakoś to szło. Poza tym miałam już dwoje dzieci i dzięki temu mogłam się czymś koniecznym zająć. A i tak wydawało mi się, że nikt mnie nie rozumie i że tylko mi umarło dziecko. Dotąd tak mi się wydaje, jednocześnie czuję, że od 36 lat codziennie umiera moje dziecko.
|