Pojawił się promyk nadziei... Malutki, ale jest. Lekarka prowadząca moją ciążę przeciwstawiła się ordynatorowi i całemu konsolium lekarzy, którzy już mnie skreślili i postanowiła zawalczyć o jednego bliźniaka. Ten, któremu pękła błona nie ma już szans, ale dla drugiego jest nadzieja, jeśli ten "uszkodzony" obkurczy się i zmaceruje. Codziennie badania, antybiotyk przeciw zakażeniu, usg i szpital prawdopodobnie do końca ciąży. Tak bardzo się boję i tak bardzo chcę, aby chociaż ten jeden Maluszek przeżył...
|