dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> STRATA DZIECKA
Nie jesteś zalogowany!       

Bolesna strata córeczekHits: 1107
RozAn  
19-03-2015 12:59
[     ]
     
Nawet nie wiem jak zacząć..witam..czesc..chyba to nie ma zadnego znaczenia..Odwiedzam to forum od dwóch tygodni i w końcu zdecydowałam się opisać moją historie.I chyba nie dlatego żeby się wygadać, żeby ktoś mnie wysłuchał, tylko może ta historia komuś pomoze, da jakies wskazówki, bo przeciez tak mało informacji jest o ciążach bliźniaczych. A więc od początku: Dwa lata po ślubie zdecydowaliśmy się z mężem na dziecko (jak zawsze na drodze stoi praca, mieszkanie, chęć wyszalenia się-teraz to wszystko jest takie nieważne)Wrzesień 2014-po 6 m-cach starań udało się, w końcu upragnione dwie kreski na teście-nasze szczescie nie miało konca, bedziemy rodziną.Jakie bylo Nasze zdumienie kiedy na kolejnym spotkaniu u ginekologa widze dwa bijące serduszka!Teraz szczęście miesza się ze strachem, czy sobie poradze,przeciez po raz pierwszy zostane mamą i to jeszcze dwóch istotek.Ale szybko obawy przeszły i już nie wyobrażaliśmy sobie że mogłoby być inaczej,teraz będziemy prawdziwą rodziną!Ciąża przebiegała prawidłowo,więcej badań bo to ciąża mnoga wizyt też więcej,jedynie cukier nie wyszedl rewelacyjnie i lekka anemia, ale lekarz przepisał diete i zelazo-bylo ok.Tydzień przed koncem stycznia zaczelam miewac zle przeczucia, brzuszek zaczal mi szybciej rosnac, ciagnac, ale przeciez wszyscy dookola mowili:"przeciez masz dwoje dzieci musi rosnac, bedzie jeszcze wiekszy" tydzien pozniej poszlam do lekarza,20tc, diagnoza-wielowodzie u jednej dziewczynki a bezwodzie i niewidoczny pecherz moczowy-u drugiej-wystąpił zespół TTTS-podkradanie krwi między płodami( występuje w 25% przypadków ciąż jednokosmówkowych dwuowodniowych-czego sie najbardziej się obawiałam ale nie przypuszczalam ze jest az tak grozny).Lekarz mowi ze musimy jak najszybciej jechac do Łodzi do CZMP, tam jest profesor który wykonuje operacje zamykania tych wspólnych połączeń naczyń krwionośnych miedzy dziecmi. W pierwszym momencie szok..jak to przeciez wszytsko bylo dobrze,czemu mi wczesniej ginekolog nie powiedzial czego mam sie spodziewac, stwierdzil kiedys jak zapytalam o TTTS ze bedziemy sie martwic jak wystapi...no i pojawil sie.Na drugi dzien pakowanie i podroz do łodzi 220km.Profesor mnie przyjal na oddzial, zbadal i na kolejny dzien operacja fetoskopia laserowa i amnioredukcja(bo wod za duzo jednej coreczki).Noc przed operacja byla koszmarna, razem z mezem plakalismy,ale mimo wszystko wierzylam ze bedzie dobrze, szybko mnie przyjeli do szpitala jutro juz operacja-bedzie dobrze pomyslalam..musi byc.W piatek operacja,znieczulenie w kregoslup,widzialam co robia,jak laser zamyka te naczynia krwionosne,lekarze po operacji zadowoleni,a ja spokojna ze juz po.Z mezem oboje sie wspieralismy,rozmawialismy z dziewczynkami ze teraz bedzie tylko lepiej. Niestety pomyliliśmy sie..W pon usg,pani doktor mnie bada sprawdza przeplywy,narzady,ilosc wód plodowych,ale tylko u jednej córeczki, pytam czy z druga tez wszystko dobrze ale wychodzi z gabinetu, inni lekarze zostaja ale nic nie mowią, wchodzi profesor i oznajmia "przykro nam bardzo ale jedno dziecko nie dostosowało się do nowych warunków po operacji,bralismy to pod uwage, z naszych statystyk wynika ze po operacji jest 50%szans ze przezyja dwa plody, a 70% ze chociaz jednem wiec cieszmy sie ze nie skonczylo sie inaczej"...świat mi sie załamał,leżalam i płakałam.jak to cieszmy sie ze tak to sie skonczylo przeciez mialam miec dwie coreczki,dwie identyczne piekne coreczki!!!kazali mi sie uspokoić bo musze byc silna dla drugiej córeczki,nie moge sie denerwowac zeby jej nie zaszkodzic.Mąz starał sie nie plakac przy mnie,podtrzymywal mnie na duchu ale widzialam jak cierpi.Stracilismy córeczke..Anielke..małego Aniołka.Załobe musielismy jednak odłożyć na potem,teraz musielismy walczyc o drugą córeczke,teraz ona była najważniejsza,jednyna nasza kochana.Jej wyniki z dnia na dzien sie polepszaly,przeciazone serduszko wracalo do normy,wody płodowe byly nadal na gornym poziomie ale juz nie wzrastały,z kolejnego zabiegu amnioredukcji lekarze zrezygnowali,powiedzieli ze teraz bedzie dobrze po tygodniu wypisali mnie do domu,kazali przyjechac na kontrole za 3 tyg,zapytalam na co mam zwracac uwage czy cos zagaraza mojej ciazy:"prosze zwracac uwage czy ma pani skorcze,czy wody nie odchodza bo po operacji moze zgrazac pani przedwczesny porod,kontrolowac u gin szyjke macicy czy sie nie skraca,brac clexane(wyszly mi zle wyniki krzepliwosci po operacji) i kontrolowac d-dimery,zazywac luteine,magnes."-tak poinstruowali i wypisali.Balam sie wychodzic ze szpitala,ze jak sie cos stanie to nie zdaze dojechac do lodzi,chcialam tam zostac.Ale jak wrocilismy do domu to sie uspokoilam.Jednak wszystko przypominalo mi o Anielce,wciąż zadawałam sobie pytanie dlaczego tak sie stalo, dlaczego Bóg mi ja zabrał.Mimo ze jej serduszko już nie biło to nadal nosiłam ją pod swoim sercem,mialam ją przy sobie cały czas,mieli mi ją odebrac po porodzie Rozalki(drugiej córeczki)wiedzialam wtedy ze smutek znowu wtedy powróci, z jednej strony przezywac bedziemy szczescie narodzin Rozalki, a z drugiej odejscie Anielki.Przygnebialo mnie to.Ale tak musi być widocznie,tak bylo Nam pisane,jedna córeczka w niebie druga na ziemi.Wizyta u mojego ginekologa podtrzymala mnie na duchu, z Rozalką wszystko było ok,stwierdzil ze juz teraz bedzie dobrze bo przeciez los juz nas wystarczajaco doswiadczyl..poziom wod plodowych zmalał do optymalnego poziomu,szyjka dluga i zamkieta-pocieszyl gin.Po kilkunastu dniach wrociłam do łodzi na kontrole (23tc) wszystko bylo dobrze,nawet bardzo dobrze.Rozalka byla niemal zdrowa,zadnych sladow po TTTS,wazyla juz 420g,cieszylam sie ogromnie,teraz musi byc dobrze MUSI!Wrocilismy do domu,ja nadal głownie lezalam,odpoczywalam,odliczalam dni do skonczonego kolejnego tyg ciazy.24 tc i 3 dni-wtorek wieczorem tydzien po kontroli w szpitalu-najgorszy dzien w Naszym zyciu.Nagle dziwny bol brzucha, jakby zaparcia,ale po wizycie w lazience nie dalam rade sie wyproznic,polozylam sie na lozku maz niespokojnie na mnie patrzyl,zaraz znowu silniejjszy bol jakby jajniki bolaly na okres,polecialam do lazienki teraz udalo sie,mysle ze to jednak byly zaparcia,siegam po luteine zeby zaaplikowac dopochwowo a tam czuje cos-to byl pecherz plodowy juz w pochwie-krzycze placze nie wiem co ma robic,maz w pospiechu biega po mieszkaniu,dzownie do gin on mowi jechac szybko do szpitala,wiec ubieramy sie i jedziemy.W aucie mam juz silniejsze bole parte co kilka minut,maz mowi do mnie caly czas,upewnia sie ze jestem swiadoma (nie wiem co by bylo gdyby go nie bylo akurat w domu)po 15 min jestesmy w szpitalu,szybko przewoza mnie do gabinetu ginekologi,ja jak w amoku mowie im wszytsko ze jestem w 24 tyg ciazy blizniaczej ze mialam zespol TTTS ze miesiac temu mialam zagieg fetoskopii w lodzi,ze w wyniku tego jedna dziewczynka zmarla i jest po mojej prawej stronie na dole.Lekarz kaze wejsc na fotel i widzi pecherz plodowy w pochwie i mowi ze akcja porodowa sie juz zaczela i jedziemy na blok operacyjny.pytam czy nie da sie jej zatrzymac "jakby pani przyjechala kilka dni wczesniej to moze by nam sie udalo ale teraz jest juz za pozno,dobrze ze pani w samochodzie nie urodzila".Ale jak kilka dni wczesniej przeciez ja zaczelam rodzic godzine temu ,przedtem nic nie czulam,nikt mi nie powiedzial ze to moze tak szybko sie wydarzyc,dlaczego nikt mi wczesniej tego nie powiedzial!Na sali porodowej zamieszanie wszyscy nerwowo biegaja,znieczulaja mnie w kregoslup, i szybko zaczynaja ciac,znieczulenie nie zdazylo zadzialac czuje wszystko,jak mi coreczki moje zabieraja,krzycze,powoli bol mija,teraz juz nic nie czuje.Anielki nawet mi nie pokazuja (tylko mąz ją widział) pani neonatolog przychodzi i mowi ze Rozalka jest zbyt mała,nie reaguje na podane leki, wazy tylko 600g,nie ma szansy na przezycie.nie wierze!mowie zeby ja zawiezli do krakowa tam ratuja takie male dzieci prosze ich!Rozalka żyła ponad godzine,caly ten czas był z nią mój mąż,był przy swojej coreczce do konca,ja widzialam ja przez chwile przy operacji.Jak juz sie skonczyla poprosilam polozna zeby mi ja przyniosla ze chce byc przy niej.BYła taka piękna,taka malutka,malenki nosek,oczka,usteczka.Maz do mnie z usmiechem mowi patrz jakie ma malutkie uszka,jest do ciebie podobna.Faktycznie była.Moja kochana córeczka...MIelismy byc szczesliwa rodzina, pelną szczesliwa rodziną.Najpierw Bóg zabrał nam jedno dziecko, potem wziął drugie,juz nie pytam dlaczego..nie mam siły..Każda z Was tutaj wie że to ból nie do opisania.Więc na tym zakoncze.
Mam tylko okropny żal do lekarzy, najpierw do mojego ginekologa ze nie zauwazyl wczesniej zespolu TTTS, chodzilalam do niego co 3 tyg.dlaczego nie kazal mi przychodzic co tydzien skoro ciaza zagrozona (od 16 do 24 tyg taka powinna byc profilaktyka przy ciazy jednokosmowkowej)mowil ze po ttts bedzie juz tylko dobrze,zeby mnie nie denerwowac a powinien dokladnie poinstruowac jak moze byc ze porod przedwcesny moze wystapic szybko wtedy bym zwracala na wszystko uwage,w szpitalu w lodzi na ostaniej kontroli nie zbadali mi szyjki czy sie nie skraca,mogli mnie zostawic do 27 tyg na obserwacji skoro ciaza byla taka obciazona, w szpitalu gdzie rodzilam mogli sprobowac mimo wszystko wstrzymac porod dac fenoterol,nogi trzymac w gorze,moze by sie udalomogli chociaz sprobowac,cesarke zawsze mozna zrobic..Narazie nie nikt nie jest w stanie mi powiedziec co moglo wywolac porod, mowia ze moze niewydolnosc szyjki,moze OD Anielki wydzielily sie jakies substancje przyspieszajace porod,moze jakies wewnatrzmaciczne zakazenie..W przyszlym tyg ide do innego ginekologa i moze sie dowiem wiecej wiec wtedy napisze...A póki co ide jak codzień do moich córeczek na cmentarz sprawdzić czy palą sie wszystkie światełka które dla nich zapalamy 
moje Aniołki Rozalka i Anielka (*+ 03.03.2015 24tc)oraz Ignaś * 15.07.2016


  Temat Autor Data
*  Bolesna strata córeczek RozAn 19-03-2015 12:59
  Re: Bolesna strata córeczek MamaLili 19-03-2015 14:30
  Re: Bolesna strata córeczek ewa31 19-03-2015 15:14
  Re: Bolesna strata córeczek Marta2222 19-03-2015 16:50
  Re: Bolesna strata córeczek annabc1981 19-03-2015 20:42
  Re: Bolesna strata córeczek iwona123 20-03-2015 22:54
  Re: Bolesna strata córeczek Ontario 21-03-2015 11:01
  Re: Bolesna strata córeczek corin 21-03-2015 15:28
  Re: Bolesna strata córeczek RozAn 22-03-2015 11:01
  Re: Bolesna strata córeczek misia81 24-03-2015 20:15
  Re: Bolesna strata córeczek arbik 02-04-2015 13:17
  Re: Bolesna strata córeczek RozAn 10-07-2015 20:55
::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora