Sama potrzebuję wsparcia, a jednak chce i Was wesprzeć. Myślimy czemu to przytrafiło się nam, ale zobaczcie jak nas wiele. Ja myślę, że to że mój synek odszedł w 33 tygodniu ciąży, nie wydarzyło się bez powodu. Jakby dałoby mi dane cieszyć się nim tydzień, miesiąc, rok- karmić go, przewijać, całować to chyba bym tego nie przeżyła.... a może Bóg ochronił mnie przed gorszą tragedia. Pozostaje mi tylko tak właśnie mysleć, nie mam innego wyjścia. Moja kolezanka z pracy jest w ciąży, powiedziała mi o tym tydzień po śmierci mojego synka. wiecie co czułam i czuje-odsunełam się od niej, bo sprawia mi straszny bół jak patrzę na jej rosnący brzuszek. Dziś usłyszałam od niej, że myslała, że przez pryzmat tego, że się "kumplujemy" zasługuje chociaż na minimum, że powinnam zapytac jak się czuje, albo jak po wizycie...Jaką mi to sprawiło przykrość...ona nie wie co ja przeżywam.. to nie jest zazdrość o nowy samochód czy sukienkę...ja patrząc na nią nie mogę się pogodzić z tym co się stało...Próbuję funkcjonować, oczywiście myslę o dziecku, ale nie ma dnia, żebym nie płakała..i jak któs tu napisał, niby czas juz trochę upłynała ale nasza załoba ma rózne etapy. Ten jest też bardzo cieżki, zazdrość i wstyd, wspomnienia i swidomość ze trzeba funkcjonować dalej CzyMama
|