Aniu, doskonale cie I rozumiem, czesto zadaje sobie te same pytania. Z moim mezem znamy sie od 13 lat, od 6 jestesmy malzenstwem. Wyjechalismy do Anglii by tu znalezc szczescie, ale nie udalo nam sie. Trzy lata staralismy sie o drugie dziecko, mialam depresje, bylam na lekach. Gdy w koncu sie udalo, nasze dziecko umarlo. Tez zastanawiam sie czy I jak sie z tego podniose. Strata wlasnego dziecka jest niewatpliwie najgorsza rzecza jaka mogla sie nam przytrafic. Kazdy mi mowi ze musze byc silna dla mojej szescioletniej corki, ale czuje ze nawet ja zawiodlam, bo przeciez rowniez dla niej chcialam tego dziecka, by nie byla sama, by miala rodzenstwo. To wszystko jest take trudne. Ale musimy sie Aniu trzymac I musimy sie podniesc. Nie wiem jeszcze jak, ale wiem ze musimy. Pozdrawiam goraco DLA Olusia (*)(*)(*)
Moje szczescie odlecialo...
Mama Nadii 6 lat I Dalii (*18.10.14) 27 tc
|