Dzięki za słowa wsparcia. Ten proces przestawiania sobie w głowie jest bolesny, wiem. Ale może kiedyś się uda. Niby żyjemy we dwoje, jak przedtem, ale już nie jest jak przedtem, jest pusto. Po wizycie u pani genetyk doszłam do wniosku, że w szpitalu trochę nas zaniedbali. Nie zrobili histopatologii łożyska, mimo że przepływy maciczno-łożyskowe nie były dobre, nikt z nami nie porozmawiał o sekcji, nie wytłumaczył, że może warto, tylko podsunęli mężowi papier razem z wieloma innymi. Nie wiedzieliśmy też, że moglibyśmy zabezpieczyć np. próbkę krwi Antosia do badań DNA, cokolwiek. O takich rzeczach powinno się informować, bo skąd zwykły człowiek ma o tym wiedzieć. W dodatku po takiej traumie, w takim szoku emocjonalnym. Teraz dowiadujemy się, że można było zrobić to i tamto, ale teraz jest już za późno...i nigdy się nie dowiemy :( Też mam nadzieję, że uda się spotkać. Tylko od 12 stycznia prawdopodobnie będę w szpitalu. Może chociaż u mnie znajdzie się jakaś odpowiedź. Mam wrażenie, że przez te wszystkie niewyjaśnione rzeczy będzie mi trudno przeżyć żałobę, że to wszystko zostanie takie niedomknięte na zawsze...
Przesyłam światełka dla Waszych Aniołków [*] Mama Antosia *15.07.2014 +16.07.2014
|