Wzięłam sobie "fuchę" na 3 tygodnie. I tak od poniedziałku do czwartku siedzę w domu, nudzę się i dołuję, więc pomyślałam, że zajmę czymś czas, a i kasa dodatkowa wpadnie. Co robię? Opiekuję się dzieckiem, 4 letnią Nadią. Dziś był drugi dzień. Wczoraj podczas spaceru zaszłyśmy do sklepu, bo chciałam mężowi skarpetki kupić. Pani w sklepie wzięła małą za moją córkę, wyjaśniłam krótko, że to nie moje dziecko, ale możecie się domyśleć co poczułam: że ja z moją córeczką nigdy nie wybiorę się na zakupy, że ona leży w grobie :( Druga sytuacja, to gdy wczoraj po całym dniu przyjechał tata małej i rozmawiałam z nim, on nagle zapytał: "A Pani ma dzieci?" Krótka konsternacja i powiedziałam: "Nie", on dodał sympatycznie: "To nie wie Pani jaka to jest codzienna walka". WALKA... Ja stoczyłam walkę i ją przegrałam, oglądałam sceny o jakich ten gościu nie ma pojęcia, moje dziecko umarło, mój świat się załamał... Ten facet nie chciał powiedzieć nic złego, ale zabolało...
|