Ja po śmierci Wiki przez 2 miesiące jeździłam z mężem do syna,który też leżał w inkubatorze...Pamiętam jak mąż mówił:"Kotek nie patrz na maszyny tylko na Smerfusia(tak go nazywali w szpitalu)" A ja poprostu przy każdym "piknięciu" przerazona patrzyłam na te wszystkie monitory...Uspokajało mnie to jak ta kreska wracała do normy...
Mama trzech Anielskich Córeczek Wikunia {*25.11.07 +03.12.07} Lilianka i Gabrysia{*+20.11.2012} Oraz dwóch ziemskich Synków(dzidzia loczka i chudzinka);-) i Jagódki 20.07.2015