Dziękuję za miłe wpisy. W naszej rodzinie wszyscy pamiętają, jednak na codzień Witusia nie wspomina się, ja sama nie chciałabym chyba o nim za często rozmawiać. Na ogół wspominamy go w formie np. "...te znicze dla Witusia, te dla taty..." lub "...posprzątałam wasz grobek...". itp. A wspomnienie mojej kuzynki, o którym wcześniej pisałam, zrobiło na mnie tak wielkie wrażenie,bo po pierwsze - nie spodziewałam się tego, po drugie - powiedziała w ten sposób, że to dziecko od razu stanęło mi przed oczyma jako żyjące, wtedy istniejące tak, jak inne moje dzieci. A tymczasem... Mam jakieś wątpliwości, że on naprawdę był, żył, urodziłam go, karmiłam, kąpałam. Nie mam tylko wątpliwości co do tego, ze sama zawiozłam go do szpitala na straty.
|