Dziś w pracy poznałam kobietę po 40, matkę dwóch chłopców: 5 i 6-letniego. Rozmawiałyśmy o lekarzach, badaniach, służbie zdrowie, itp. Wyszło, że przed narodzinami chłopców, straciła pierwsze dziecko, córeczkę Gabrysię. Pępowina owinęła się jej wokół szyi i umarła dwa dni przed narodzinami :( Opowiadała mi jak się bała przy kolejnej ciąży, zwłaszcza, że była już po 35 roku życia. Mówiła jakie trudne jest to obecne macierzyństwo. Tak spokojnie o tym wszystkim opowiadała, ale widziałam smutek w jej oczach... Światełko dla Liluni [*] i dla Gabrysi [*]
|