Gratuluję Ci Misiu, że Ci się udało! Życzę szczęśliwego rozwiązania! To, że po takich przyjściach udało Ci się dźwignąć i pojawił się wreszcie ten promyk nadziei, jest jakimś światełkiem i dla mnie. Moja przyjaciółka mówi, że wyczerpałam już limit nieszczęść - może coś w tym jest. Tak jak mówisz "to, że my nadal jesteśmy tu, na ziemi oznacza, że los coś jeszcze dla nas ma i my mamy coś jeszcze tu do zrobienia"... Co do wyjazdu, to nie wchodzi w grę. Mąż musi pracować. Ja dziś rano dostałam telefon z propozycją pracy na etat w innym hotelu (jestem animatorką w hotelu, ale tylko na zlecenia, więc bardzo nieregularnie). Zgodziłam się wstępnie, zaczynam jutro. Zobaczymy jakie warunki mi zaproponują, ale zawsze to stała praca, całoroczna :)
|