Edyto, dziękuję za dobre słowo. Przeczytałam Waszą historię, Dominik tak dzielnie walczył przez te 17 lat! To straszne, miał całe życie przed sobą... Na dodatek był Waszym jedynym dzieckiem... Echhhh, jakie to wszystko jest niesprawiedliwe! Byliśmy dziś z mężem na cmentarzu u Lili i płacząc, mówiłam przez łzy, że to okrutne, że złoczyńcy chodzą zdrowi radośnie po ziemi, podczas gdy niewinne dzieci umierają! U Ciebie to też "świeża sprawa", pierwszy rok żałoby. Ja mam wrażenie, że z dnia na dzień jest coraz gorzej... Czas nie leczy chyba takich ran. Ja bardzo bym chciała mieć jakiś czas spędzony z córeczką, wspomnienia. Miałam tylko niespełna 2 miesiące wizyt na OIOM-ie. Los okradł mnie z macierzyństwa! Nie dane było mi ukołysać córeczki w ramionach, przytulić, poczuć jej oddechu na swym policzku... Nie dane było zobaczyć pierwszych kroków, usłyszeć pierwszego słowa... Zazdroszczę Ci tych 17 lat, bo dane Ci było poznać syna, masz miłe wspomnienia. Ja mogę sobie tylko wyobrazić jaka Lili mogłaby być. Moja iluzoryczna Księżniczka :) Czasem mam wrażenie, że to wszystko się nie wydarzyło, nie było ciąży, nie było dziecka... Ból, który czuję gdzieś głęboko szybko rozwiewa to wrażenie. Nic dookoła nie ma sensu, nie potrafię myśleć o przyszłości. Funkcjonuję jakoś tylko dzięki mężowi. Nie wiem co teraz będzie z moim życiem... W odpowiedzi na Twoje pytanie Edyto, jestem z Kołobrzegu. Lilunia urodziła się w Szczecinie Zdrojach, a zmarła na Wojciecha.
Emilia, mama Lili, ur.5.03.2014 - (*)25.04.2014
|