To prawda, zaglądam tu czasem choć uczucia wciąż mam mieszane.Od pewego czasu mam wrażenie ,że zostałam z tym wszystkim sama pomimo że otacza mnie mnóstwo bliskich ludzi.Nawet z mężem nie potrafię już o tym rozmawiać. On nauczył się z tym żyć, ja nie potrafię. Każdy krok jaki przeszłam od śmierci małego był podyktowany przez innych. Stałam się marionetką. Czy dobrze zrobiłam? Nie wiem, może kiedyś poznam odpowiedź...Tymczasem pociesza mnie tylko myśl, że z upływem każdego dnia jestem bliżej spotkania z moim synkiem.