mamazet napisał(a): > U mnie wczoraj minęły 2 m-ce. Byłam trochę dalej bo był to 22 tydzień. Ale po in-vitro. Po postawieniu wszystkiego na jedną kartę (odejście z pracy żeby dostać odszkodowanie i mieć na in-vitro), faszerowaniu się hormonami, opuszczeniu męża i córki na prawie 2 tyg. (wyjazd do Białegostoku), później czekanie na wynik Bety Hcg. A było już tak blisko...
> Wierzę, że drugie podejście też się uda, bo skoro pierwsze się udało i przy drugim zastosują identyczne hormony to musi też się udać. I skoro wiadomo, że mam niewydolność cieśniowo-szyjkową to też w porę zostanę zaszyta. Ale to jeszcze taka długa droga przede mną. Czasem jestem aż wściekła, że od początku będę musiała to przechodzić. A tak mało brakowało...
A więc pewnie rozumiesz mnie... tak niewiele brakowało:(