Bułeczko chyba znalazłam ten fragment na forum o którym pisałaś.Nie czytałam tego wcześniej,pomimo iż wtedy często wchodziła na forum, więcej czytałam niż pisałam dltego się nie poznałyśmy(tzn ja cię zapamiętałam).Potem prawie nie wchodziłam i chyba rok temu wróciłam i ucieszyłam się gdy znalazłam kilka znajomych nicków(m.in Twój).Widzę,że też Ci było ciężko. Mam nadzieję,że dziś jest lepiej.Jeżeli pozwolisz to ja się dziś wyżalę a jak będzie mi lepiej to kiedyś pomogę jakiejś innej zdesperowanej.Widzisz śmierć Jasia to był tylko wierzchołek góry lodowej,potem urodziła się Julka i okazało się,że jest chora.Nie widzi na 1 oko(początkowo nie wiedzieliśmy czy wogóle widzi) w czasie ciąży przeszła wylew przez co bardzo długo była rehabilitowana(zaczęła siadać gdy skończyła rok, chodzić gdy miała 22 mż)Ciągły strach czy nie będzie upośledzona,czy dogoni rówieśników.Ale jest już dobrze, dogoniła rówieśników. Oprócz tego problemy finasowe, potem gdy urodził się Adaś myślałam,że wychodzimy na prostą a tu mąż stracił pracę, ja popadłam w depresję a on okazało się,że jest chory. To tak w skrócie. Z rzeczy weselszych: Adaś dziś zaczą chodzić a mąż zaczą nową pracę, niestety poza Warszawą. Pozdrawiam :) mama Jasia(*+ 20.04.06), Julci(*26.05.07)i Adasia (*23.09.10)
|