Nie sądzę aby emocje były łatwe, bo to jest coś na co często nie mamy wpływu. Mogę mówić o swoim przykładzie i mimo gróźb a nawet przekupstwa nie usunęłam ciąży. A mam dostęp. Robiłam wszystkie prentalane płatnie. Chodziłam do trzech lekarzy, wybrałam najlepszy szpital, sama kompletowałam wyprawkę, walczyłam o każdy dzień mojego syna, o każde badanie, to dzięki moim reakcją żyje. Żyje bo mi się chciało, bo jak mnie odeslali z jednego szpitala pojechałam do drugiego. Ma i miał wszystko. Najlepszy wózek, najbezpieczniejszy fotelik. Dla niego nie kupuję sobie nawet środków przeciwbólowych i tabletek. Dla niego zgłosiłam groźby na policji, ja bym sobie poradziła jakby mnie A uderzył, on nie. Dla niego w 30 tyg. jeżdziłąm do upadłego żeby ktoś go uratował. Dziś wiem, że robiłam i wszystko co robię to z miłości. Ale jest też ta ciemna strona, te myśli, to wszystko co się ze mną działo. Jeśli by był niepełnosprawny pewnie byłabym z nim i walczyłam. Nie wiem co bym zrobiła gdybym dowiedziała się że jest chory wcześniej. Możesz współczuć w bólu komu chcesz, możesz myśleć co chcesz. Jednak moim zdaniem brak tolerancji i zrozumienia dla innych jest gorszy od wielu innych rzeczy. Najłatwiej się jedynie łączyć w bólu, trudność sprawia zrozumienie czegoś, a konkretnie uczuć, których nigdy sie nie czuło. Widocznie nie masz o nich pojęcia wcale. Empatia to umiejętność wczucia się w drugą osobę bez powiązań z własnymi przeżyciami. Nie potarfisz tego. Ja nie rozumiem, jak ktoś może wyrzucić noworodka na śmietnik, bo jest to okrutne. Nie rozumiem jak można rodzić mając 4 promile. Nie rozumiem jak można ćpać. Jest to dla mnie przykre, a jak się ma dzieci to takie historie strasznie uwrażliwiają i potrafię się pobeczeć jak o tym czytam. Ale nigdy nie będę oceniać zachowania osób, ponieważ nachodziły ich złe myśli i miały ochotę coś wykrzyczeć, bo mają ochotę po tym wszystkim poczuc się dobrze i dopocząć. Człowiek to nie wół, który całe życie musi coś dzwigać. W końcu trzeba zacząć jakoś żyć, nie zapomnieć a się pogodzić. Która miłość jest lepsza ta która uwalnia od cierpienia (i nas i dzieci) czy ta ktora rodzi cierpienie? Każda będzie dobra ta którą wybierzemy, ta z którą będziemy potarfili żyć, bo żyć musimy, chcemy. Ja nie chciałabym żeby moje dziecko cierpiało, wiedząc że cierpi i nie ma ratunku, nie chiałabym aby kiedyś zostało samo z obcymi jesli by mnie zabrakło. Jeśli byłby ratunek zaryzykowałabym, jeśli nie być może przerwałabym to, potem pozwoliła odejść. Z szacunkiem z godnością. Tak uważam. Patrzę z perspektywy dziecka. Tak na sucho. Racjonalnie. bez emocji. Dlatego ja łączę się z wszystkimi, którzy dokonali jakiegokolwiek wyboru. No i podziwiam bo mało takich nieskazitelnych postaci jak Ty. EM http://www.mikew.e-blogi.pl/
|