Jest strasznie... Nadal nie śpię od 2.00 w nocy - zawsze od około tej godziny Marcel miał swoje kryzysy, pory karmienia, odśluzowywania, czuwania, walki. Nadal jak siedzę w domku to siedzę w jego pokoiku, tu czuję się najbezpieczniej. Wszystko mi go przypomina i nie chcę tego stracić, ale często to nie wystarcza. Tak brakuje mi jego wpatrzonych we mnie oczek i jego mięciutkiej ciepłej dłoni...Nie wypełniają tej tęsknoty zdjęcia i stosy nagranych filmików. Najgorsze, że od poniedziałku wracam do pracy. Nie wiem na jak długo, bo umowa na zastępstwo, ale w domku chyba byłoby mi jeszcze trudniej. POzdrawiam Beata Mama Marcelka z wadą letalną ur.14.05.2009 - zm 24.03.2011 http://funer.com.pl/epitafium,marcel-wysocki,5849,1.html
|