Po tygodniu od śmierci Zuzi wrociłam na uczelnię, aby poprosić o możliwość zaliczania, bądź powtarzania przedmiotów w późniejszym terminie. Piszę, że powróciłam, bo podczas życia w semestrze letnim, to byłam tam gościem. W wakacje miałam czas na swoją żałobę, a we wrześniu już zaliczenia, od października codzienne zajęcia i kontakt z ludźmi, który miał na mnie zbawienny wpływ. Codzienne spotkania z ludźmi, ktoryc się lubi, którzy chcą pomóc i którzy potrafią Cię rozśmieszyć, albo poklepać ot tak po ramieniu, gdy widzą zamyśloną, był wyjątkowy. Oczywiście nie zabrakło też "życzliwych",dla których byłam dziwolągiem i którym nie mieścił się w głowie, że po tak wielkiej tragedii chcę wrócić do życia. No cóż...Szczerze nie miałam ochoty przesiedzieć reszty życia przy grobie własnego dziecka. Taka prwada. Studia dały mi możliwość codziennego zajęcia, dążenia do czegoś, znów miałam dobre stopnie, co bardzo lubiłam. Gdyby nie uczelnia, nie wiem, jakby wyglądał mój powrót do życia. Poza tym...obiecałam Zuzannie, że skończę te studia dla niej. Jeszcze za jej życia. A nieładnie nie dotrzymywać słowa. Także dziewczyny,jesli macie możliwość powrotu do pracy lub jakiegos zajęcia, to korzystajcie z niego. To pomaga.
Mama Królewny Zuzi(*) i Księżniczki Natalki ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------ "Śmiertelnie chore dzieci wiedzą, że umrą. Jest to wiedza nieświadoma ale kieruje ich postępowaniem. Ci, którzy żegnają się z nimi, mają przytępiony słuch. Jesteśmy głusi na przekazy umierających."
|