Sylwiu, czytałam Twój wpis na blogu... wzruszyłam się do głębi... mogę sobie tylko, przez to co piszesz, wyobrazić Twój ból, który jest ogromny i rozdziera serce, jest niemal fizyczny i chciałoby się, by choć trochę przestało boleć, ale póki co nie ma na na to sposobu, niestety trzeba go przeżyć. jeszcze jest to wszystko świeże i jeszcze bardzo krwawi. kiedy już dojrzałaś do miłości (jak sama piszesz i zresztą masz całkowitą rację, że trzeba dojrzeć do miłości), kiedy przygotowałaś swe serce i dom nagle nie ma tego kogoś, komu mogłaś to dać, przekazać. to musi boleć. i od tego bólu nie ma drogi na skróty. i dobrze, ze piszesz o nim, że płaczesz, że nie udajesz. a jest to bardzo trudne, zwłaszcza, gdy ma się wokół bliskich, dla których się jest bardzo ważną, najważniejszą w życiu osobą. bo wiesz, ze oni też cierpią i patrzą na to, jak Ty cierpisz i to ich boli, tak jak Ciebie boli ich Ból. woleliby może już zobaczyć uśmiech na Twojej twarzy, lub chociażby grymas, który by go przypominał, bo czują się niezręcznie z Twymi łzami. Powiedz im, że to jeszcze nie czas, że nie czujesz się jeszcze na to gotowa, jeśli tak jest. Sylwiu, piszesz na jednym z wątków, że mama jest w ciąży. I tak sobie myślę, że cholernie trudne jest konfrontowanie się z ciążą innych osób, zwłaszcza bliskich, patrzenie na ich radość. w myślach ma się złość, zazdrość, poczucie winy i lęk. ale to nie jest nic nienormalnego. naprawdę. bardziej obawiałabym się, gdybyś się cieszyła z tego. to są trudne emocje i tym lepiej, że je z siebie wyrzucasz. obawiasz się spotkania z mamą na przyjęciu. wiesz, myślę, że najlepiej będzie mamie powiedzieć wprost, gdzieś na boku, niekoniecznie przy stole, że chciałabyś się cieszyć razem z nią, ale na razie nie potrafisz, że potrzebujesz czasu. że jest to bardzo trudne dla Ciebie i nie jesteś jeszcze gotowa. Nie będzie wówczas udawania, "zdziwiania" będziecie mieć jasną sytuację z mamą. Myślę, że mama to zrozumie. taką mam nadzieję. Obwiniasz się za to, że może nie cieszyłaś się na początku wiadomością o ciąży, ze dojrzewałaś do tej miłości i że to może dlatego Szymonek odszedł. jak sama wiesz życie nie jest taką prostą matematyką. kieruje się zupełnie inna logiką, a czasem jej brakiem. dlatego też nas czasem tak okrutnie zaskakuje. i dlatego też nie umierają dzieci rodzicom, w rodzinach, w których są krzywdzone. przytulam Cię mocno, światełko dla Szymonka (*)
|