No ja nie umiem tego wytłumaczyć... ale spróbuję... Mówiąc, pisząc, chodząc po ulicy, mieszkając w tym samym domu, pokoju ja poprostu jakoś "zaklimatyzowałam się" z tym co się stało, z tym co się nie stanie, w tym czego nie użyję, nie zrobię i nie zobaczę, z marzeniami jakie miałam, ze wspomnieniami jakie mam. "Nie uderza mnie i nie powala" widok trzylatka na ulicy, ubranka, zabawki czy rzeczy po Tomciu noszone przez Szymka, rozmowa, wspominanie... ja chyba tak dużo mówię że po śmierci Tomcia tak makabrycznie rozgrzebałam własną ranę i tak pięknie nauczyłam się z nią żyć, że ten ból mnie już nie poraża, on poprostu jest, tak jak dzień i noc. Moje marzenia, wspomnienia i życie z tamtego okresu stopiłam w całość, nierozerwalną całość, która dziś stanowi wspomnienie z nieosiągalnym pragnieniem. Ale są takie wspomnienia, o których nigdy nie mówiłam, i to one teraz zrobiły "trach", a ja ostro przywaliłam w bandę bo hamulce nie zadziałały... Poprostu trochę się poobijałam...
Ale siniaki już zchodzą i jak to mówią "do wesela się zagoi".
Haniu, to oczywiste, że niezależnie od tego co powiesz tej znajomej, jej i tak będzie przykro... ty masz dwoje a ona żadnego... i to napewno ją boli. Za jakiś czas możesz wspomnieć i porozmawiać - dziś niestety kochana ty i twoje słowa podziałacie jak "płachta na byka".
Ja kiedyś pisałam, że mam sąsiadkę, małżeństwo w podobnym do nas wieku ale dłuższym stażem małżeńskim. Od 10 lat starają się o dziecko i nic. Aga odsuneła sie od nas jak opażona jak ja zaszłam w ciążę. Troszkę się zbliżyła jak dziecko urodziło się chore. Potem to ja z nikim nie chciałam rozmawiać albo warczałam jak opętana. Widziałam ból i rozpacz w jej oczach gdy znów zaszłam w ciążę, gdy wychodziłam z Szymciem uciekała na drugą stronę ulicy. Ja rozumiem jej ból, nie naciskałam, nie próbowałam rozmawiać bo z tym to ona musiała poradzić sobie sama. Dziś normalnie podchodzi na ulicy, rozmawia... ja wiem jak jej ciężko i jak ją boli, bo ja sama o dziecko starałam się prawie 4 lat. Jasne, że w porównaniu z nią to nie wiele. Ale jak sobie teraz porozmawiałyśmy na spacerze to się okazało, że ból jaki ja czułam a ona czuje nadal jest taki sam, tak samo irytują ludzkie pytania, rady i sugestie. Czasami trzeba czasu aby móc z kimś porozmawiać. Nic na siłę a wtedy efekt jest znacznie lepszy :))
Pozdrawiam i przesyłam głaski dla Bobasa :)) buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|