I chyba nie jestem tak silna jak myślałam... Włucham Pani Zosi a we mnie wśrodku aż wszystko krzyczy i krwawi... nie sądziłam, że to jest możliwe... staje stabilnie, panuję nad sobą... nie płaczę... ale dziś to się czuję jakby to się znów działo jakby znów wyrywali mi serce... Była Pani Zosia, siedziała i zastanawiała się jak to będzie jak wujek wróci, jak on wejdzie do tego mieszkania, pokoju, biureczko, ubrania itd. co zrobi, jak da radę... debatował prawie godzinę a ja słuchałam... a na dźwięk jej słów przed moimi oczami stał mój własny... jak weszłam do domu, z torbą, ostnimi rzeczami mojego syna, zobaczyłam jego pokój, motyli i słoneczko na ścianie, puste łóżeczko, wózek, ubranka i zabawki... jak ciało w czarnym worku wynosili przez kaplicę pełną ludzi, włożyli do trumny... 86cm do 2 metrowej trumny... jak przez 4 godziny jazdy zastanawiałam się jak mój biedny synek tam w środku lata przy hamowaniu i ruszaniu... a może boli go jak się obija... i to jak szybko z tego domu uciekłam do rodziców a potem na działkę, chyba w nadziei, że ucieczka coś da, coś zmieni... o zgrozo, ja chyba nie dam rady dłużej tego słuchać...
co innego jeśli mówię tyle ile chcę, tyle ile jestem w stanie... ale to rozgrzebywanie tak boli... jakby to się znów działo... jakbym cofneła się w czasie... różnica - aż tak nie wali mi na dekiel jak wtedy... nie walnełam o dno z tak dużym impetem jak wtedy... buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|