Nadiu, mam tak samo. Naszym znajomym też niedawno urodził się synek, oni bardzo nam kibicowali i wspierali w trudnych chwilach, a ja nie mam siły, aby pojechać do nich, odwiedzić...dławi mnie zazdrość, żal, nie wiem co jeszcze...wiem, ze oni nie naciskają, starają się zrozumieć, ale zdaję sobie sprawę, ze może być im przykro, nie umiem jednak przynajmniej na razie zachować się inaczej... a z tym żalem do innych, którzy nawet świeczuszki nie zapalą to chyba tak jest, sporadycznie zdarzy sie, ze ktoś inny niż my odwiedzi naszego Szymulka, nie powiem, jest mi przykro, zwłaszcza, że od przyjaciół czy rodziny wymaga się więcej, ale to jest tak, jak Ty kiedyś napisałaś, że nasi Synkowie tylko dla nas nadal trwają, dla świata po prostu byli, a życie toczy się dalej, zresztą taką sentencja jest na tablicy naszego Szymusia "dla świata byłeś cząstką, dla nas całym światem"; dla nas to jest życie,a mój chłopczyk nie zniknie tylko dlatego, ze stał się Aniołkiem, dla mnie jest nadal moim ukochanym Chłopczykiem, z którym rozmawiam...dla mnie to ważne, myślę dla nas...ja też mam różne dni, ale dla świata przywdziewam maskę, bo nie chcę fałszywego współczucia
|