Witam. Jestem, jestem...tylko te ostatnie wydarzenia...ta bezradność, to poczucie, że nie jestem w stanie zapewnić "bezpieczeństwa swojemu dziecku" jakoś mnie tak dobiły...Wiem, że nie warto tak jak pisała Hania tracić energii...ale za każdym razem jak jestem u Lilianki i patrzę na ten "pusty" grobek to serce boli...czuje się jakoś tak dziwnie...nie umiem tego opisać. To takie przykre uczucie mieć świadomość, że ktoś okradł twoje dziecko o ty nie mogłaś nic z tym zrobić - zupełnie nic. Kurcze ja nigdy w życiu nie byłam taka bezradna jak jestem teraz...nie mogłam uchronić swojego dziecka przed śmiercią...teraz nie mogę uchronić jej grobiku...ehhh Najważniejsze, że już za parę dni Lilianka będzie miała śliczny pomniczek...może wtedy odzyskam choć trochę "wewnętrznej równowagi" Do tego wszystkiego to przerażenie o to co dzieje się z tym światem...gdzie są jakiekolwiek wartości, szacunek...jestem przerażona tym co teraz "widzę"
Pozdrawiam Was i dziękuję za słowa otuchy... Dla naszych dzieci (*)(*)(*) ------------------------------------------------------------------- "Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."