Witaj Nadiu, myślę, że Twoje zachowanie jest jak najbardziej normalne i naturalne, muszę przyznać, że ze mną było i czasem jest nadal podobnie. Bardzo dużo dał mi powrót do pracy, okropnie się tego bałam, ale daję radę, ale przede wszystkim mam kontakt z innymi ludźmi i to sprawiło, ze powoli przestaję się ich bać, nie mówię, ze wszystkich, bo to nieprawda i są ludzie, z którymi pomimo wcześniejszych bliskich kontaktów nie mam ochoty się widzieć. Wiem, ze to wszystko małe kroczki, ale bardzo ważne. Cały czas myślę o Niuniu, ciągle płaczę, a tęsknota jest czasem nie do wytrzymania, ale teraz wiem, ze muszę żyć, dla Niego, pamieci o Nim, zeby przynieść Mu świeże kwiaty, zapalić 4 lampeczki, po jednej na każdy miesiąc wspólnego życia. Wiem, że to brzmi okropnie i w głębi mojej duszy nadal się buntuję, ale co mam zrobić? Mam przy sobie bliskich, przy których nie wstydzę się łez...Nadiu ja musiałam wyjść z domu, bo czułam, że dłużej tak nie wytrzymam, widziałam tę otchłań, która mnie pochłaniała i bałam się tego, bo wcale nie czułam, ze jestem blizej Szymusia...ktoś może niedowierzać, myśleć, że fantazjuję, ale ja czuję obecność mojego Maluszka, czuję, że mi pomaga, bo bez Niego nie umiałabym dalej żyć
|