Witaj Nadiu - przeżyłam. Strasznie się stresowałam, nogi mi drżały, a w ustach suchość, ale na szczęście było znośnie. Ludzie powitali mnie jakbym wróciła po dłuższym zwolnieniu (dobrze, że jesteś i takie tam), ale widziałam, ze sami się boją i nie wiedzą jak ze mną rozmawiać. To chyba dodało mi odwagi i nie doprowadziło do żadnych wzruszeń. Po prostu weszłam w swoją rolę i tyle...dzieciaki w porządku, też trochę niepewne, ale sympatyczne jak zawsze i bez żadnych spięć. Nie było najgorzej i wiesz co? chyba dobrze zrobiłam, chociaż po pierwszym dniu trudno to oceniać, ale troszkę zajęłam myśli, bo muszę w końcu poprowadzić tę lekcję i jakoś się przygotować. Zobaczymy. Czuję obecność mojego Aniołka i to dodaje mi odwagi, wierzę, że nic złego mnie nie spotka... pozdrawiam Cię światełka dla Antosia (*)(*)(*)
|