Wiesz Nadiu, mam podobne odczucia, ganie się za każdy przejaw jakiejkolwiek radości. Zastanawiam się jak to możliwe, żeby cokolwiek mnie cieszyło, gdy nie ma przy mnie mojego Maleństwa. Myślę o Nim każdego dnia, mówię do Niego, opowiadam jakieś historie - może zgłupiałam? Wiem, że zachowuję się czasem jakby był obok mnie. Mam wrażenie, że, gdy odwrócę głowę, zobaczę jak leży w swoim łóżeczku i uśmiecha się przez smoczek...ale gdy odwracam się...wtedy jest najgorzej. Ciesz się z tego, że masz swojego Franusia i baw się z nim do woli, bo w tym całym nieszczęściu On jest Twoim największym skarbem i masz dla kogo żyć. Zazdroszczę Ci tego...
|