przeczytałam jednym tchem, bo jakbym czyytała o sobie. Po prawie dwóch latach od odejścia Zuzi, jedyne, co wróciło, to optymizm. Reszta nie. Ale nie tęsknię za tym, bo inna ja, to część Zuzi we mnie. Zmieniła mnie. Niepewność jutra, to chyba standard, kiedy traci się najbliższą osobę. Nie chcę,żeby było mnie pełno wszędzie. Chcę być wszędzie, gdzie moja rodzina. Oni są dla mnie najważniejsi. Jak już pisałam, nie marzę. Bardziej ze strachu,że Ktoś mi znów "ukradnie" moje marzenia. Mam cele, takie małe. Jak któregoś nie zdobywam, to mniej boli, niż nie spełnione marzenie. Może to jest to samo, tylko inaczej sobie nazwałam. U nikogo nie wróci "ja" sprzed czasu dziecka. "Śmiertelnie chore dzieci wiedzą, że umrą. Jest to wiedza nieświadoma ale kieruje ich postępowaniem. Ci, którzy żegnają się z nimi, mają przytępiony słuch. Jesteśmy głusi na przekazy umierających."
|