Witajcie...
Nie wiem co jest ale czuję, że coś się ze mną dzieje...
Niby wróciłam do pracy, niby staram się jakoś to wszytko poukładać, nawet czasami potrafię się śmiać i cieszyć...ale to nie jestem ja...nie ta Aśka, którą byłam kiedyś...
Żyję dziś tu i teraz. Nie potrafię marzyć, planować...uciekam od rozmawiania o jutrze. Jestem wycofana, taka "cicha szara myszka"...kiedyś wszędzie było mnie pełno, wszystko miałam zaplanowane, przemyślane..."chwytałam byka za rogi"
Dzisiaj się wycofuję, unikam "kłopotliwych sytuacji i rozmów", przeszkadza mi hałas, drażnią mnie ludzie z ich banalnymi problemami typu w co się ubrać, a muszę schudnąć...itp.
Stałam się bardzo drażliwa, tak łatwo się irytuję...najlepiej mi we własnym domu w ciszy i spokoju...Mam wrażenie, że cokolwiek zrobię to i tak nie ma większego sensu - bo po co, życie i tak zadecyduje za mnie...ono i tak zrobi swoje... Zawsze wydawało mi się, że każdy jest kowalem swojego losu...a dzisiaj...dzisiaj niczego już nie wiem, niczego nie jestem pewna...Kiedyś nie było dla mnie problemu, z którym bym sobie nie poradziła.
Nie podoba mi się ta Aśka, którą dzisiaj oglądam w lustrze...
Tak chciałabym być znowu tą radosną, pełną optymizmu osobą...tak bardzo kochająca życie i ludzi...wiecznie uśmiechniętą i zadowoloną...pełną marzeń i planów na przyszłość... Staram się "ją" (dawną mnie) znowu w sobie odnaleźć ale nie umiem, nie mogę...nie wiem mam wrażenie, że zgubiłam "ją" już bezpowrotnie...że "ona" odeszła razem z moją córeczką...
To nie tak miało być... ------------------------------------------------------------------- "Czas upływa... Z róż opadają płatki, ale nie ciernie."
Kocham i tęsknię...
|