Skąd się biorą? Z egoizmu się biorą. Mój brat był zły że nie on miał być chrzestnym i wyszedł z założenia że jeśli nie on to on strzela focha. Ot cała filozofia.
Ciąża z Tomciem była wyczekana, ładnych parę lat, ale była nieoczekiwana, tzn. była totalnym zaskoczeniem. My już wtedy zaczeliśmy myśleć o adopcji a tu bum i jest. Test robiłam w dniu spodziewanej miesiączki późnym wieczorem, po imprezie imieninowej, i wyłącznie dlatego że mój mąż się nakręcił że jest dzidzia. Rodzicom powiedzieliśmy tydzień później na moich imieninach, objadek dla rodziców. Teść wtedy chlapnoł "po co się cieszyć i gratulować przecież to nic pewnego". Zabolało bo bardzo czekaliśmy na tego Malucha. I wiesz Gosiu to nie tak, że o niechciał go czy źle mu życzył ale poprostu uważał że zanim zaczniemy się cieszyć trzeba sprawdzić, poczekać, potwierdzić, bo serducho jeszcze wtedy nie biło a był chyba 7tc.
Wiesz ludzie w sytuacjach kryzysowych takich jak śmierć waszego dziecka, nagle zaczynają mieć wyrzuty sumienia o swoje słowa, i jest im strasznie wstyd i czują się winni, ale nie potrafią się do tego przyznać. Poprostu się nie odzywają. Dlatego oni do was nie zadzwonią.
Widzisz ty czekałaś na telefon, na słowa współczucia wtedy po śmierci. Ja nie, ja niechciałam z nikim gadać, ja byłam w takim szoku że siedząc i patrząc na łóżeczko byłam pewna że Tomka nie ma bo jest w szpitalu, bo jutro pojadę go odebrać. Ja nie byłam w stanie przenocować w domu. Szlag mnie trafiał jak pytali - jak to możliwe, mówiłaś że wychodzicie, że wracacie, no to co się stało, niemożliwe? Ja niechciałam rozmawiać.
Zrozum jeśli twoja ciocia czy wujek uznali że rozmową mogę cię "dobić" to wyszli z założenia że nie będą dzwonić i dolewać oliwy do ognia, poczekają a może kiedyś powiedzą przykro mi. Tylko pewnie nigdy niezdarzy się ten właściwy moment. buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|