Wiesz, swoje myślimy, aż nas świerzbiło żeby odmówić ale oboje wychodzimy z założenia, że dziecku się nie odmawia. U mnie w rodzinie zawsze się tak mówiło że dziecku się nie odmawia, bo wtedy bardzo choruje a nawet umiera. Oczywiście nie obwiniam mojego brata o śmierć mojego syna. Wiem że on żałuje. Po śmierci Tomka byli u nas, bardzo przepraszał że odmówił, że się nie zgodził, że przez 4 m-ce nie przyjechał do szpitala do Warszawy, ale co mi po tym przepraszam. No fajnie, miło, ma wyrzuty sumienia ale to niczego w moim życiu już nie zmieni, więc co mi po tym "przepraszam, żałuję". Chciał być chrzestnym u Szymona, bardzo prosił ale my nie chcieliśmy, chrzestnym jest brat męża.
U mnie też pojawia się uśmiech na tworzy jak pomyślę co ten mały łobuziakowaty brzdąc może teraz robić :) I jakoś mi lżej.
Tak sobię myślę, że jak Matki Boskiej Syn jest Tam i On jest tam szczęśliwy, i chciał Tam iść dobrowolnie to tak samo jest z naszymi Dziećmi - też są tam szczęśliwe. Mają własne życie i dobrze się bawią. My też tam kiedyś dotrzemy, no przecież jeśli Ta Matka tam jest ze Swoim Synem, to my też dotrzemy do Naszych Dzieci.
We mnie ten smutek gdzieś siedzi w środku. Bawię się z Szymonem, wygłupiam i śmieję ale jakoś mi przykro i smutno, że brak Bułci.
W sumie ja mam gdzieś co ludzie na to. Ja mówię normalnie że jest mi przykro, że brakuje jednego Syna. buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|