Myślę że nas wszystkie boli.Mimo że od śmierci mojej córeczki minęło już 6 długich lat to ten ból jest wciąż obecny,pojawia się nagle w różnych momentach życia.Ten straszny dzień pamięta się chyba do końca życia.Powrót do pracy dla mnie był pomocny bo trudniej jest byc w domu przez całe dnie jeśli tam wszystko przypomina o tym jak mieliśmy byc szczęśliwi,ale może nie każdy chce w takiej chwili wracac do ludzi,większośc z nich nie wie jak się zachowywac o czym rozmawiac z osieroconym rodzicem.Ja również nie mogłam pozwolic sobie na wybuchy złości czy też płacz w domu czekała na mnie wtedy siedmioletnia córka która nie mogła zrozumiec co się stało,dlaczego jej wyczekiwana siostrzyczka odeszła.A najtrudniej było mi w tych strasznych dniach odpowiedziec na pytanie mojego dziecka "czy urodzisz mi jeszcze jednego dzidziusia"...Każda aniołkowa mama jak i tato bardzo cierpią nas wszystkich bardzo boli.Życzę dużo siły Anna mama aniołka Sandry(*+ 7.03.2004r)i Pauli iPawełka
|