To nie chodzi o przełamanie się. To chodzi o nie zwariowanie. W pracy musisz się skupić na czymś innym. Zawsze ktoś powie jakiś "żenujący żart prowadzącego" i można się uśmiać. Nie zrozum mnie źle. Ja kilka dni po śmierci oglądałam komedię i uśmiałam się na niej potem mi było wstyd potem miałam wyzuty sumienia. Ale czy śmiech mówi o tym że nasza żałiba mniej boli nie! To tylko znaczy że życie toczy się dalej czy tego chcesz czy nie i tylko od ciebie zależy jak go przeżyjesz. Myślę, że w głębi duszy zawsze już będę smutna ale trochę płycej w duszy tam gdzie ma dostęp cały świat tam jestem wesoła Chodzę na imprezy bawię się oczekuję wszystkich kolejnych dzieci jakie jeszcze ewentualnie będą w moim życiu poszłam do nowej pracy zaczęłam kolejne studia po co? po to żeby nie zwariować po to żeby coś robić. A mój synek jest moim największym przyjacielem chcę go wychować najlepiej jak się da. Tylko wieczorem kiedy cisza ogarnia dom moje serce pęka, że nie mogę dać tego samego Amelce. Ale chociaż czas wcale nie leczy ran to na pewno powala się do nich przyzwyczaić. Czy boli mniej? Nie po 4 latach boli bardziej ale już nie chcę z tego powodu dołączyć do Amelii. Bądź dzielna dla swojego synka! TĘSKNIĘ