Ostatnio mam dużo czasu na głębokie refleksje i przemyślenia...z pewnością związane ze zbliżającą się rocznicą urodzin i śmierci mojej córeczki. I choć nie będzie tortu ze świeczką, tylu pięknie zapakowanych prezentów, pięknego przyjęcia...to czuję że moja mała będzie bardzo w tym dniu szczęśliwa. Czuję jakby ktoś wlał w moje serce spokój, którego tak bardzo potrzebowałam. Jakbym słyszała, że jej tam dobrze i nie muszę się martwić bo ona tam na mnie czeka. Jakbym znowu widziała światło rozświetlające horyzont mojego życia. Jakby wypełniała się ta straszna pustka. Jakbym odzyskała mój skarb... Minął prawie rok od jej odejścia, rok ciągłego szukania sensu w tym wszystkim, rok ciężkich doświadczeń i przeżyć, rok... Jestem silniejsza, bardziej dojrzała, czuję jakbym przeszła szkołę życia...wyciągnęłam wnioski, dużo się nauczyłam. Jestem pokorna. Dzięki temu zyskałam prawdziwe szczęście, nie takie ulotne, materialne, ograniczone w czasie. Moje szczęście teraz widziane oczami matki po stracie... Na mój stan wpływa z pewnością ciąża, która w jakiś sposób niesie nowe nadzieje, wyrywając z dotychczasowej beznadziejności. Dla mnie jest dobrodziejstwem pod każdym względem. Nie obawiam się już...oddaję się w ręce Boga, tylko on jest w stanie wypełnić pustkę w moim życiu. mama Aniołka(25.04.2005r. 8tc) Helenki ur-zm.25.03.2009r.36tc Iskierki(20.02.2012r. 7tc) i ziemskiej trójeczki
|