Iwonko Ludzie dopytują się, ale nikt nie wpadnie na to, że stało się coś złego. Myślą, że tak po prostu już urodziłam i wróciłam do pracy. Pewnie nie pytają w złej wierze, ale to boli, że nie mogę powiedzieć, że moja córeczka cudownie się uśmiecha i wszystko jest w porządku. Zdarzają się też osoby, które dopytują się o szczegóły i to raczej nie dlatego, że myślą, że chcę rozmawiać, ale raczej dlatego, że to dla nich "sensacja" i temat do plotek. To mnie denerwuje najbardziej. Zdarza się, że niektórzy wpędzają mnie z powrotem w poczucie winy, chociaż myślałam, że już uwolniłam się od tego. Powtarzam sobie, że moja ciąża przebiegała prawidłowo, nie było wskazań do leżenia, nic nie dźwigałam, moja praca jest lekka, a wszyscy lekarze z którymi rozmawiałam, twierdzili, że to absolutnie nie jest moja wina. Jednak są chwile, kiedy obwiniam się nadal :( Iwonko, o takich sprawach nie umiem rozmawiać przez telefon. Jeżeli macie czas i ochotę, to przyjedźcie, ale przecież macie swoje sprawy i problemy, a my ze śmiercią naszej córeczki tak naprawdę musimy uporać się sami... mama Uli[*] i Łukasza
|