Wiesz mój synek zmarł w 39 tygodniu.Udusił się w moim brzuchu pępowina, którą miał okręcona na szyji i rączce. Mój lekarz mi tego nie powiedział (rzekomo 12 maja tego nie było widać). 20 maja wieczorem zebrały mnie bóle i pojechałam do szpitala z wyprawką dla Oskarka i pełna radości. Rodziłam naturalnie nie długo bo 40 minut. Nic mi nie powiedzieli że dziecko nie żyje.Kiedy się dowiedziałam o jego śmierci czas jakby się zatrzymał. Powiedzieli mi że nieżył juz jeden dzień a ruchy które czułam to były skórcze porodowe. Nie ma dnia żebym nie płakała ale najgorsze dla mnie jest to że udusił się w moim brzuchu, tym który był dla niego azylem przez 9 miesięcy i że mu brakło tylko 1-2 dni abyśmy mogli być razem. DAKOTA napisał(a): > WITAJ...MOJA CÓRECZKA TEZ BY MIAŁA MIESIĄC...MIESIĄC TEMU 22 MAJA DOWIEDZIAŁAM SIĘ ZE JEJ SERDUSZKO PRZESTAŁO BIĆ...BYŁAM W 37 TYG CIĄZY.WYWOŁYWALI U MNIE PORÓD PRZEZ 4 DNI.URODZIŁAM 25-05-2009 PO KOSZMARNYCH 8 GODZINACH.BYŁA TAKA ŚLICZNA...PRZYTULIŁAM JĄ,UCAŁOWAŁAM...BYLAM JAK OTEPIAŁA.WTEDY DO MNIE JESZCZE TAK NIE DOTARŁO ZE MOJE MALEŃSTWO NIE ŻYJE TERAZ Z KAŻDYM DNIEM JEST GORZEJ...BRAK MI JEJ,TĘSKNOTA JEST STRASZNA.CZASEM NIE IWEM JAK UDAJE MI SIE FUNKCJONOWAĆ.JAK ODDYCHAM.I TEZ CIĄGLE ZADAJĘ SOBIE PYTANIE DLACZEGO?????CO ZROBIŁAM NIE TAK?CZYM ZAWINIŁAM?MAM 39 LAT I TO BYŁO MOJE PIERWSZE UPRAGNIONE DZIECKO...NIE WIEM JAK DALEJ ŻYC BEZ NIEJ.WYOBRAZAM SOBIE JAK BY TERAZ WYGLADAŁA...JAK GAWORZYLA...NAWET NIE UMIEM CZASEM PŁAKAĆ,CZUJĘ SIĘ JAKBYM MIAŁA GŁAZ W PIERSIACH...CZAS ZAGOI TE RANĘ?NIE SĄDZĘ...CIĄGLE MAM JĄ PRZED OCZAMI I CIĄGLE CZUJĘ JEJ CIĘŻAR W RAMIONACH...TERAZ TAK PUSTYCH...A MOGŁA ZYC GDYBYM MIALA LEPSZEGO GINA I TA ŚWIADOMOŚC MNIE WYKAŃCZA.ŻE CZUJĘ SIĘ WINNA ŚMIERCI WŁASNEGO DZIECKA...
> NIE UMIEM CIĘ POCIESZYĆ,WIEM ŻE TAKICH JAK MY JEST WIELE,WIEM ZE KAŻDA Z NAS TAK SAMO CIERPI I KAŻDA ZADAJE SOBIE TO PYTANIE DLACZEGO????????I ŻADNA NIE ZNAJDUJE ODPOWIEDZI... mama Oskarka zm.21.05.2009 (*)