Ja byłam w tym szpitalu, a raczej na jego terenie w budynku obok ale mój mąż nie chciał wejść a ja chyba miałam za mało siły aby nalegać i naciskać. Mąż się boi że jak zawieziemy dziecko do Warszawy to znów "nam go zabiorą", znów wrócimy bez niego. A ja wierzę że nie. Chciałabym aby moje dzieci poznały człowieka, który ocalił życie ich bratu wstawiając się za nim i pozostawiając go w szpitalu na obserwacji jeszcze kilka dni dla naszego spokoju, z powodu kiepskich przeczuć moich i tego lekarza, dzięki temu lekarzowi Tomuś nie odszedł we śnie bo pomoc była na czas, w domu by niezdążyli choć do szpitala mam 7min samochodem. Mój Synek przeżył wtedy, choć późniejszy okres nie był łatwy, to cholernie się cieszę że go miałam dla nas i zawsze będę temu człowiekowi coś zawdzięczać. buleczka