Bardzo mi przykro z powodu twojej Kasi... Piękne imię wybrałaś dla córeczki.
Moja Martynka żyła niespełna 10 dni, urodziła się prawie 3 miesiące za wcześnie. Nie do wiary, ale minęło już od tego czasu 7 lat.
Wiesz, co najbardziej mnie zadziwia? Jak wielką siłę, wielką zmianę przynoszą te maleńkie życia, maleńkie obecności naszych dzieci. Zdawać by się mogło, że to wszystko nie ma sensu. Sens jednak jest i będziesz go znajdywać przez całe swoje życie. Będziesz go tracić, szukać i znajdywać - wciąż inaczej.
Oczywiście - zamiast owych sensów wolałabym tysiąckrotnie mieć Małą przy sobie, patrzeć jak rośnie, rozmawiać z nią... Ale tak nie będzie nigdy; muszę więc i chcę szukać czegoś innego. Straciłam kogoś najbliższego. To, co znajduję w zamian, jest znacznie mniejsze i bledsze, ale tli się i jednak popycha do przodu, by żyć.
Rozumiem inne osierocone mamy i chcę być przy nich, szukam więc na to siły. Strata Martynki spowodowała też, że potrafię odciąć się od nieistotnych spraw i nieistotnych ludzi, a raczej ich nieistotnych, czasem toksycznych opinii. Niewiele rzeczy może boleśnie dotknąć mojego serca - znacznie mniej, niż przed stratą.
Świat wyraźnie rozszczepił mi się na sprawy naskórkowe i istotne - tylko w te ostatnie wchodzę cała.
|