Śnił mi się Tomcio. Miał 1,5 roczku, nie mówił ale chodził i biegał jak szalony. Grzeczny ale wszędzie było go pełno, jak za życia. Byliśmy w jakiejś placówce medycznej nad morzem, na jakimś szkoleniu, a Tomkuś był tam ze mną. Znał go cały personel, prowadzali go z uśmiechem za rączki, biegali z nim po schodach i dookoła budynku. W przerwach ja się z nim bawiłam. Było super, był taki grzeczny i posłuszny. Bardzo chciał wejść do wody, nie mówił nic, rozumieliśmy się jaoś bez słów, ale miał nie odpowiednie buciki, obiecałam mu kupić kaloszki po kursie i brykać ile zechce. Napewno pozwalałam mu na wiele, był rozpieszczony. Pamiętam że chciał czerwono niebieskie kaloszki. Nie wiem skąd wiedziałam i nie wiem czemu takie. Był taki rzeczywisty i naturalny. Był szczęśliwy i zadowolony, choć czułam że większość czasu beze mnie. Był radosny i rozbrykany, choć nie pamiętam twarzy, tylko rodosne oczka.
Tak mi go strasznie brakuje. buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|