Dziękuję kochane Mamusie, że jesteście. Czasem chciałabym połozyć komuś głowę na kolanach i porządnie się wypłakać i wyrzalić. Tęknię za dzieciństwem, za głaskaniem po główce...
Znów miałam głupi sen. Śnił mi się Tomuś. Miał miesiąc. Leżał na jakimś podeście, byliśmu chyba u lekarza, bo ktoś go badał. Nagle pani zaczeła wykonywać mu masaż serca, bo nie oddychał. Stałam, patrzyłam i czułam spokój. Potem defibrylator, reanimacja. Trochę to trwało. Ja już prosiłam aby przestali go męczyć a oni dalej uparcie szrpali defibrylatorem. Udało się, otworzył oczy ale się nie uśmiechał. Patrzył tymi swoimi wielkimi pięknymi oczami przed siebie... tempo przed siebie... nie reagował... był taki malenki... dali mi "warzywko" i z uśmiechem cieszyli się że on żyje... zrobiłam im awanturę "co to za życie dla niego, co on z tego życia będzie miał za radość jeśli nie będzie wiedział co to radość? po co to robili? dla swojej satysfakcji? czemu nie pomyśleli o dziecku? zobaczcie coście mu zrobili!"... i pokazałam im demonstracyjnie dziecko podnosząc je do góry pod pachy... i wtedy dostrzegłam że to dziecko jest niezwykle podobne do Tomcia ale ona nie ma połowy twarzy, całej połowy twarzy.... Tomcia pierwszy raz reanimowano jak miał 4 m-ce. I tu już było coś znajomego ... dałam dziecko lekarzowi i wybiegłam stamtąd, stanełam pod ścianą opierając się o nią plecami, zaczełam płakać i wyć i osunełam się na dół ... obidziłam się (jak wtedy gdy Tomcio zmarł mi na rękach, po reanimacji ożył)...
Obudziłam się spokojna ale z przekonaniem że porzuciłam własne dziecko.
Czy ja zaczynam wariować????? Czemu nie śnią mi się normalne rzeczy??? buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|