wspaniała wiadomosc :) Musisz wierzyc, ze bedzie dobrze w koncu kazdy ma jakis limit nieszczesc, Ty swoje od losu juz dostałas. Co do wczesniejszego starania i chwili nieuwagi. Miałam w sredniej szkole nauczycielke, która całe lata starała sie z mężem o dziecko. Leczyła sie i leczyła, a kiedy podłamana odstawiła leki i zaczeła dowiadywac sie o adopcje (po bodaj 8 latach staran) to nagle bach! ciaza. Mało tego, urodziła 3(!) córki - rok po roku. Śmiała sie, ze jak sie rozwiązało to na dobre, teraz w dni płodne nawet nie wchodzi do wanny w której mąż się kąpał :D Pozdrawiam i zaciskam kciuki.