Dzięki Dziewczyny, wiem że najprościej byłoby lecieć samolotem ale mój szwagier kupił dla nas przyczepę kempingową, którą mamy zabrać do Łodzi, dodatkowo mój mąż zaplanował, że w drodze powrotnej kupi auto dla mnie w Niemczech (swoje sprzedałam po śmierci Tomcia - taka forma ucieczki, żałoby). Dlatego mieliśmy jechać samochodem. A poza tym 20.X mam imieniny i wtedy byśmy przez Paryż przejeżdżali.
Ja nie widzę wypadku. Tylko auto już po, a właściwie jego połowę i czuję jak stoję i dyszę, opieram się rękoma o kolana i spuszczam głowę w dół, tak bezradnie. Mąż ma otworzoną poduszkę ale nie ma głowy. Jest pusto ale jest asfalt i jakieś pobocze, i jakiś budynek z tyłu. Czuje, że jestem bez kasy, bez telefonu, nie mam do kogo zadzwonić. Jakby coś z moją głową było nie tak, może amnezja. A potem cmentarz i wykopany duży dół. My możemy tylko urny włożyć jeśli chcemy z Tomciem. Nie do końca to ogarniam. To wszystko stoi mi przed oczami.
Już myślałam żeby sobie rękę lub nogę złamać. Ale nie wiem czy to coś da. Czekam na jakąś reakcję ze strony Tomcia, w końcu był oczkiem w głowie taty.
Dzięki za wsparcie Dziewczyny.
P.S. Dar, nie wiem czy to dar. Czasem to jak przekleństwo. Chciałabyś czuć śmierć innych, albo zobaczyć w mgnieniu oka tragedie? Nie lubie patrzeć ludziom w oczy i staram się tego nie robić jeśli w ich otoczeniu wyczuwam żal, smutek i rozpacz, nie mam sił na ich ból i udręki, i na tragedie widziane z boku. Czuje że coś się wydarzy lub już wydarzyło, co rani serce. Czasem ciężko to znieść. Nie mogę pomóc, zapobiec i zmienić. Mogę wspierać. Pierwszy raz mogłam coś więcej przy Tomciu i .... Tomcio odszedł, ja go "puściłam, aby poszedł swoją drogą", i odszedł, ... został kocyk a ja nie byłam w stanie po niego wrócić... Tak czułam od początku i sama odpuściłam. Czasem myślę że to dar czasem że przekleństwo. Niezależnie od wszystkiego ciężko z tym żyć - szczególnie przy starszych osobach. buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|