ja też pamiętam tę chwilę w której powiedziałam "Boże proszę oszczędź mojemu Dziecku tych cierpień i takiego życia, zlituj się, daj mu szczęście" .. i pamiętam że wtedy poczułam takich chłód na plecach jakby mnie ktoś objął.. a nad główką Tomcia taki półmrok... i poczułam w głębi serca, wiedziałam że to o co proszę oznacza odejście mojego Syna na tamten świat... pamiętam że powiedziałam "dobrze Boże, wygrałeś, jeśli to jedyne wyjście aby mój Tomkuś przestał cierpieć, nie miał rurek i monitora, żeby żył szczęśliwy i radosny jak dotąd, to weź go do siebie... jeśli to jedyne wyjście, to ja zniosę rozłąkę ale oszczędź mu życia w cierpieniu... przepraszam ja nie potrafię dłużej patrzeć na moje dziecko zakrwawine, obtarte, opuchnięte i cierpiące..." (tak wyglądały jego usta i szyja po tracheo) Chciałam zrobić zdjęcie, czułam że to będzie oststnie jakie zrobię - wyszło dopiero za 18 razem (to zdjęcie jest na naszej klasie)...
wiesz ja nie zdawałam sobie sprawy bo Tomcia po podduszeniach nie zabierano na OIOM, on wracał do mnie do pokoju... na OIOM trafił na 24h po próbie intubacyjnej drugiej, drugi raz po 5min reanimacji z użyciem adrenaliny ale bez defibrylatora, i 3 raz po tracheo... śmierć nie docierało do mojego mózgu w 100% bo ja miałam dziecko cały czas przy sobie w ramionach... miałam bo tyle samo można było zrobić na OIOM co na pediatrii aby ocalić życie Tomka... czyli liczyć na cud... OIOM kojarzył mi się ze stanem krytycznym a skoro Tomcio tam nie leżał to zawsze była nadzieja - takie było moje tłumaczenie sytuacji... jak tonący chwyta deseczkę tak ja się trzymałam swojej wersji.. buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|